wtorek, 23 lutego 2010

Weszło zeszło na Małysza

Weszło! dość słusznie zauważyło, że piłkarski portal o Małyszu pisać nie będzie i mają go w dupie. Ja Małysza nie mam w dupie, ale na ogół lata na innym kanale niż ten, który oglądam. Wszystko rozumiem, ale jedno nie daje mi spokoju. Czemu o Małyszu pisali wcześniej, gdy mu nie szło? Nie grał wtedy w Cracovii, nie był gościem Szybkiej Piłki i nie przymierzał się do losowania grup eliminacyjnych Euro 2012. Nie miał nic wspólnego z piłką, ale jakoś na Weszło! się załapał. Czemu?

Brak tu konsekwencji, ale brak tu jeszcze czegoś. Klasy, taktu, honoru i umiejętności przyznania się do błędu. To całe śmieszne zamieszanie i agresywny (choć przykryty sarkazmem) atak na wzburzone morze czytelników jest niezmiernie śmieszne. Weszło! zachowało się jak nastoletni kretyn, którego jedyną argumentacją jest "bo tak i chuj".

Weszło! jako typowo piłkarski portal pisało już o Pudzianie i Najmanie, piłkarzach ręcznych, notorycznie o pokerze, ostatnio było o rugby i panczenistach, a dostało się po dupie także Justynie Kowalczyk, której treningu nie wytrzymałby zapewnie żaden polski piłkarz, który na codzień gwiazdorzy 10000000 razy bardziej niż wyskakująca ostatnio z lodówki Kowalczyk. Iście piłkarsko.

Oczywiście każdy ma prawo pisać o czym chce, ale skoro się ma czytelników, to oni z tego co czytają rozliczają. Sprawa Małysza to pierwszy większy sprzeciw czytelników, którzy do tej pory z łatwością przyjmowali zakrzywiony obraz futbolu z Szamotulskim jako bramkarzem sukcesu i Dudkiem jako wielkim przegranym.

PS. Co tam u Artura Drogby Wichniarka? Gdyby tak jak on szalał ktokolwiek z ulubieńców Weszło! to przeczytalibyśmy już 10 wpisów na ten temat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz