wtorek, 15 grudnia 2009

Skorża i Petrescu

Dziś w Rzeczpospolitej wywiad ze Skorżą, który wygląda tak:



http://www.rp.pl/artykul/406173_Zagrac_o_Lige_Mistrzow_jeszcze_raz_.html



A w nim cytat, który wygląda tak:



"dla mnie Unirea Urziceni czy BATE Borysów, kluby, które w ostatnich latach dostały się do LM mimo niskich budżetów, to specyficzne przykłady. Bo co sezon jakaś taka historia się zdarza, ale chodzi ciągle o inne drużyny. Więc to jest dla mnie ciągle bardziej sprawa przypadku, łatwiejszego losowania niż trwale budowanej pozycji. I w Polsce nie widzę dziś klubu z wystarczająco silną kadrą, by pogodzić grę w kraju z grą w pucharach."



1. Unirea to mistrz Rumunii. Nie musiała grać w eliminacjach, bo miejsce w Lidze Mistrzów wywalczyła sobie wygrywając ligę rumuńską. Ligę silniejszą od polskiej. Maciek Skorża z Wisłą nie wygrałby ligi rumuńskiej. Podejrzewam, że gdyby Unirea go zatrudniła zamiast Petrescu, to byłby to koszmar tego klubiku.



2. BATE musiało wyrzucić Anderlecht, Anorthosis Olympiakos, Kopenhaga Ajax, Levski Chievo i wreszcie Artmedia Celtic i Partizan. To nie są najtrudniejsi rywale, ale w żadnym z tych starć nie upatrywałbym w Wiśle faworyta. Pamiętać też trzeba, że te drużyny miały znacznie trudniejszą ścieżkę niż Wisła w tym roku.



3. Z jednym się zgadzam. Co roku jest to inna drużyna i brak tu regularności. Właściwie jedyną regularnością jest fakt, że nie jest to mistrz Polski.



4. Artmedię do LM poprowadził Weiss. Ten sam, który wygrał naszą grupę i jedzie na mundial. W Unirei jest Petrescu. Ten sam, którego pogoniono z Wisły. Facet ma do dziś słusznie skrzywioną opinię o polskiej piłce. Właściwie to jego opinia jest normalna, a ta nasza nad Wisłą nam się skrzywia od braku kontaktu z Europą.



No i trafiam nagle na to:



http://www.efakt.pl/Petrescu-jedzie-po-polskich-pilkarzach,artykuly,59598,1.html



Lubię Petrescu (do Skorży generalnie nic nie mam, ale niech nie bredzi). Był naszym oknem na świat. Gdyby kolega do niego zadzwonił i zapytał: "Dan, jak tam w Polsce? Iść tam trenować/grać?" dziś odpowiedziałby, że absolutnie nie, bo to pustynia i dziczyzna futbolowa. Miałby rację. To co słusznie zauważył Petrescu, to mentalność naszych piłkarzy. Taki gość jak Małecki powinien zapytać o zgodę na zawiązanie buta polskiemu siatkarzowi/piłkarzowi ręcznemu. Tymczasem on już jest gwiazdą i zarabia pewnie więcej niż Jurasiki i Gruszki. Głowę nosi zdecydowanie zbyt wysoko, a sportowi Bogowie lubią takich chłystków karać. Skorża bredzi coś o wyzwaniach i trudnych charakterach. Petrescu łapie delikwenta za ryj. Daje mu do zrozumienia, że albo się zmieni albo nic nie osiągnie. Ja wolę ten drugi sposób. Małeckiemu musi ktoś wprost powiedzieć: "Słuchaj szczylu. Zagraj dwa dobre sezony pod rząd i chociaż 10 spotkań w kadrze. Wtedy możesz się odezwać, ale tylko w naszej lidze". W Wiśle tego brakuje, bo Skorża woli mieć bandę rozkapryszonych pseudogwiazdeczek. Petrescu woli mieć piłkarzy, którzy na boisku zostawią serce i bez szemrania będą zapieprzać. Gdzie dziś jest jeden ze swoją filozofią, a gdzie drugi?



Unirea jest dziś na 2.miejscu. Ma tyle samo punktów co Cluj i nie zdziwię się jak obroni tytuł. Wisła jest liderem, ale nie umie wygrywać ważnych spotkań. Może dlatego, że wtedy trzeba też pokazać charakter.

Piłkarz roku

Gdy tylko zobaczyłem, że Mariusz Lewandowski został piłkarzem roku, to czekałem na reakcję Weszło! Moje zdanie jest takie, że za 2009 rok, tylko Lewandowski i Jeleń zasłużyli sobie na nagrodę. Ten pierwszy, chociaż często rezerwowy, wybiegł w podstawie w finale Pucharu UEFA i zdobył to trofeum. Weszło! twierdzi, że "w zdobycie przez ukraiński klub Pucharu UEFA również nie miał wielkiego wkładu ".

Szachtar zaczął grać w UEFA od rundy pucharowej. Kolejno wyglądało to tak:

Szachtar - Tottenham 2:0 (cały mecz)
Tottenham - Szachtar 1:1 (cały mecz)

CSKA - Szachtar 1:0 (nie grał - ławka)
Szachtar - CSKA 2:0 (cały mecz)

Szachtar - Marsylia 2:0 (grał od 80.minuty)
Marsylia - Szachtar 1:2 (nie grał - ławka)

Dynamo - Szachtar 1:1 (grał od 76.minuty)
Szachtar - Dynamo 2:1 (grałod 90. minuty)

Szachtar - Werder 2:1 (cały mecz z dogrywką)

Może nie jest to jakiś imponujący dorobek, ale ten facet grał, często w podstawie. Wywalczył Puchar UEFA dużo bardziej niż Kuszczak Ligę Mistrzów. Stwierdzenie, że Lewandowski jest "częściej rezerwowym, niż podstawowym piłkarzem Szachtara Donieck" jest tak samo prawdziwe jak zdanie, że Irek Jeleń jest częściej kontuzjowanym niż podstawowym graczem Auxerre.

Zgadzam się z wyborem Piłki Nożnej. Zgadzam się z Oskarem dla Jelenia. Ci dwaj piłkarze w poprzednim roku zdeklasowali resztę naszych kopaczy. Jeden ma silną pozycję we Francji, a drugi święcił triumfy w Pucharze UEFA. Sprawiedliwie, że podzielili się nagrodami. Kto mógłby im zagrozić? Boruc i Błaszczykowski mieli słabszy rok, Wichniarek strzelał, ale spadł, a jesień w Berlinie to całkiem spora kpina. Szkoda, że na Weszło! nic o tym nie można przeczytać. Brożek? Król marnego podwórka.

Od dłuższego czasu zastanawia mnie skąd bierze się niechęć Weszło! do Lewandowskiego. Że jest toporny? Że nie ma fenomenalnej techniki? Tylko, że on o tym wie. Wszyscy o tym wiedzą, a tylko Weszło! robi z tego problem. Lewy ma bliżej do środka obrony niż do rozgrywającego, więc nie pcha się z rozgrywaniem. Oddaje piłkę do tyłu lub do boku. Taka jego rola.Odebrać i nie stracić. Ma niezłą siłę strzału, więc czasem wali na bramkę, chociaż na ogół niecelnie. Piłkarzy, którzy regularnie prezentują wysoki poziom i omijają ich kontuzje mamy kilku. To właśnie Lewandowski i Żewłakow. Kiedyś przeczytałem nawet, że Lewandowskiego kibice wybrali do drużyny wszech czasów Szachtara, ale nie udało mi się znaleźć wiarygodnego źródła. Jakby nie było piłkarzem roku został zasłużenie i mam nadzieję, że wkrótce wróci do kadry.

poniedziałek, 7 grudnia 2009

Dziennikarz i kibol na jednym byli meczu

Gazeta Wyborcza alarmuje: Ziemia się rozstąpiła, z czeluści wyszedł Belzebub i rękami zastraszonej kasjerki sprzedał kibolom Legii bilety. Bezprawnie! Z prawa się drwi! Kibole obejrzeli mecz!

W rzeczywistości prawo zostało ominięte. Jak cytuje władze Zagłębia Gazeta Wyborcza: "Była koncepcja, aby ich nie wpuścić. Gdyby przyjechali autobusami, można byłoby uznać, że są zorganizowani. Ale przyjechali osobowymi samochodami, zaparkowali na parkingu, stanęli w kolejce po bilety. Szef bezpieczeństwa klubu nakazał zarejestrowanie ich w naszej bazie. Każdemu zrobiono zdjęcie i spisano PESEL, zeskanowano dowód osobisty. W sumie było 361 osób, więc trochę to trwało. Dopiero po tej procedurze sprzedano bilety." To chyba zgodnie z prawem? W przypadku zamieszek można sprawdzić monitoring, namierzyć sprawcę po zdjęciu i aresztować.

Największy problem Gazty Wyborczej polega na tym, że ani w Bełchatowie ani w Lubinie zamieszek nie było. Kibolstwo trzeba jednak ganić, krucjata musi trwać. Można się czepiać rac, ale barbórka była, klub górniczy. Nie wypada. No to napiszemy o "obraźliwych szmatach". Obraźliwa szmata to hasło http://www.konieciti.pl/. Tak samo obraźliwe jak http://www.koniecpzpn.pl/. Tak samo obraźliwe jak http://www.gazeta.pl/. Do tego bestialskie "Nie płakałem po Wejchercie", które, jak słusznie ktoś zauważył, jest parafrazą propagowanego przez Wyborczą "Nie płakałem po papieżu".

Jeśli weszli ukarani sądowym zakazem stadionowym, to Zagłębie powinno zostać ukarane. Jeśli weszli ukarani zakazem klubowym przez Legię, to Zagłębie miało prawo takiego delikwenta wpuścić. Jeśli nie miało prawa, to powinno się zmienić przepisy. Zgadzam się z Weszło! w tym akurat przypadku. Człowiek ma prawo jeździć po Polsce i oglądać mecze. Jeśli mnie nie wpuszczają do jednej parafii, to idę do następnej. Jak nie sprzedają mi kiełbasy w jednym sklepie, to idę do drugiego. Jak mojego syna wyrzucili z jednej szkoły, to mam prawo zapisać go do innej itp.

Żeby było jasne. Okrzyki w stylu "jeszcze jeden" w tamtej sytuacji nie miały prawa zabrzmieć. Tym kibice Legii strzelili sobie w kolano. Nie zmienia to jednak faktu, że mają prawo wywiesić transparent, którym wyrażą sprzeciw wobec właścicieli klubu. Tak samo jak mają prawo pojechać do Turynu i na meczu z Interem wywiesić flagę z podobizną Deyny. O tej fladze gazeta.pl napisała: "Na trybunach grupa kibiców z Polski wywiesiła podobiznę Kazimierza Deyny, bardzo miły gest kibiców. Polski akcent na największych europejskich boiskach." Powinno być chyba: "Na trybunach zdziczenie obyczajów. Juventus Turyn złamał polskie prawo wpuszczając kiboli Legii, część z nich z pewnością ukarana była zakazem stadionowym. Na trybunach kibolstwo wywiesiło flagę profanującą Kazimierza Deynę".

Wyborcza od dłuższego czasu podnosi sobie poprzeczkę absurdu tej krucjaty na rzecz oczyszczenia polskich stadionów i regularnie ją przeskakuje i podnosi jeszcze wyżej. Gdybym nie chodził na mecze, nie oglądał ich w tv i czytał tylko Wyborczą, to żyłbym w przekonaniu, że na mecze chodzi mało osób, bo połowa ginie w każdej kolejce. Race wypalają dzieciom oczy, naćpani skinheadzi wycinają swoim ofiarom organy na handel, a najmądrzejszy transparent na stadionie to "Kurwa mać! Wiesiek ty chuju!" Jest zupełnie inaczej i dziennikarze Gazety Wyborczej muszą o tym wiedzieć. Tradycją wpisaną w istnienie ich tytułu jest jednak kreowanie opinii publicznej, a właściwie wmuszanie jej, oparte przy okazji na micie, że Wyborcza zburzyła mur berliński, złapała Saddama i zlikwidowała głód w Afryce. Pewnie za 2 lata okaże się, że stadiony są bezpieczne, można na meczu zjeść kiełbaskę, ludzie przeklinają, bo przeklinają wszędzie bez wyjątku, a race i kolorowe transparenty są pięknym ozdobnikiem spotkań. Nie zapomnijmy wtedy za ten błogostan podziękować Gazecie Wyborczej.

sobota, 5 grudnia 2009

Okrągłe słowa o polskiej piłce

Wiedziałem, że niczego ciekawego się nie dowiem, ale zasiadłem przed telewizorem i obejrzałem hucznie zapowiadaną debatę. Pierwsze co rzuciło się w oczy to natężenie komunistów, którym dorównano obradom sprzed 20 lat. Było fajnie. Antek Piechniczek machał kumplom na sali. Zdzisław Kręcina na pewno coś ładnego namalował, bo aż sam się ucieszył. Grzegorz Lato miał minę w stylu „co ja tu kurwa robię?”.

Nie wiem czemu tak szybko głos zabrał Mariusz Walter, ale powiedział jako pierwszy ostro i dosadnie: „ten produkt cuchnie”. Oczywiście winni są kibice. Największe zło polskiej piłki. Bez nich cieszylibyśmy się, że wskoczyliśmy w miejsce Francji do pierwszego koszyka i trafiliśmy łatwą grupę, która pozwoli nam zaoszczędzić siły do 1/8 finału mistrzostw świata. Dla mnie na przykład zakazanie transparentu www.konieciti.pl cuchnie komuną. Walter ten zapach zna doskonale.

Spodziewałem się więcej banałów, ale usłyszałem od niemal każdego, że będą konkrety, że koniec z banałami i gadaniem. To było gadanie o tym, żeby nie gadać. Bezsensowna paplanina o konkretach, których zabrakło. Każdy chciał zabłysnąć, ale nikomu się nie udało. Trwało zrzucanie odpowiedzialności. Każdy z sali wyszedł lżejszy o 10 kilogramów winy. Większość winiła PZPN. Walter kibiców, Piechniczek media. Piechniczek był zresztą gwiazdą dyskusji. Dowodem na dobre szkolenie młodzieży są sukcesy sprzed 30 lat. Nawet dalej! Przecież po II wojnie światowej kraje ludowe waliły kraje zachodnie w kaczy kuper i to polska myśl szkoleniowa rozpoczęła festiwal hymnów. Dla samej tej wypowiedzi warto było to obejrzeć. Dostał nawet oklaski z sali, pewnie od kumpla, któremu machał.

Zbigniew Włodkowski (?) przedstawił wizję szkolnej idylli sportowej. Ja pracuję w szkole i znam wielu nauczycieli w-f. Koszmar. Pieniądze za prowadzenie zajęć dodatkowych albo nie istnieją albo są śmieszne. Dodatek motywacyjny na poziomie 4-6 złotych za godzinę. To wręcz splunięcie, które pozwala wlać 2 litry benzyny do baku za dodatkowy trening. W takich warunkach, na ciasnych salach i krzywych boiskach, bez sprzętu i z ogólnym przyzwoleniem na lewe zwolnienia lekarskie umiera sport w szkołach.

Zabrakło przy głównym stole przedstawicieli piłkarzy i trenerów co uważam za skandal. Był wiceprezydent Gdańska, kilku polityków od czapy, ale o piłce rozmawia się bez piłkarzy i bez trenerów. Dla mnie to trochę dziwne. Szkoda, bo najmądrzej mówił chyba Kosecki, który zrobił dla polskiej piłki więcej niż cała reszta stołu. Mówił mądrze, ale dla reszty chyba zbyt mądrze. Można było zaprosić jeszcze Wałdocha, który wzorce piłkarskie, szkoleniowe i trenerskie ma znakomite i wie od środka jak powinno to wyglądać.

Jak zapowiedział na początku Bertrand Le Guern było bez ogrudku. Szkoda, że nie w ogródku. Drink z parasolką i hamak lepiej oddałyby klimat tej debaty. Teraz polską piłkę w panelu dyskusyjnym próbuje zbawić Krzysztof Materna.

Ciekawostki:
Adam Giersz: Kluby sportowe nie występują w klubach europejskich
Skończyło się na siedmiu sekundach ciszy dla Jana Wejcherta
Najczęściej cytowanym człowiekiem był Tadeusz Kotarbiński
Elżbieta Jakubiak spóźniła się na debatę
dominowała terminologia budowlana
Zdzisław Kręcina nie zabrał głosu!
Panele są tajne, ale o 16:30 jest konferencja prasowa. Niestety nie będę mógł obejrzeć tego cudownego podsumowania.
Spodziewane zdania: To była bardzo potrzebna i pożyteczna dyskusja. Padło dziś wiele mocnych stwierdzeń i pomysłów na uzdrowienie polskiej piłki. itp. blablabla Nie zmieni się nic.

środa, 2 grudnia 2009

Debatować każdy może

Debata Przeglądu Sportowego miała być w założeniu wstępnym panelem dyskusyjnym do piłkarskiego okrągłego stołu. Wiele obiecywałem sobie po jednym i drugim przedsięwzięciu, ale już jestem zawiedziony. Całość debaty można przeczytać tutaj:

http://www.sports.pl/Pilka-nozna-Debata-o-polskiej-pilce,lista,922,1.html

Zaczęli organizatorzy, czyli Redaktor Naczelny PS i szef Canal+. Ten drugi słusznie zauważył, że bez PZPN ta debata nie miałaby sensu. Niestety póki co i tak nie ma. Oddanie głosu Tomaszewskiemu uważam za żart. Facet generalnie w kółko mówi to samo. Kurator, skandal, prokuratura, kwity, skandal, korupcja, kurator, skandal, audyt. Dziś jakiś facet opowiedział jak fajnie wyglądają zajęcia w szkole FIFA Master i on tam jako jedyny Polak uczęszcza. Generalnie każdy ciągnie w swoją stronę. Sędziowie chcą zawodostwa, związek dziadostwa. Mariusz Walter osiągnął szczyt bezczelności, bo jako szef najmniej sportowej stacji świata coś przebąkuje, że C+ dociera do zbyt małej liczby osób. Do mnie nSport dotarł raz i już więcej niech nie dociera. Są zdecydowanie najgorsi. Na głowę bije ich TVP i świeży produkt w postaci Orange Sport. nSport jest zwyczajnie niestrawny. I właśnie Walter wymyślił jakieś kuriozalne rozwiązanie, które ma pozwolić pokazywać ligę wszystkim stacjom i rywalizować na jakość studia. Debilizm.

O szkoleniu młodzieży opowiada Kaziu Greń. Robert Zawłocki atakuje PZPN, Grzegorz Lato Leo Beenhakkera. Wszystko bezsensu. Padło oczywiście wiele mądrych zdań i reformatorskich stwierdzeń, ale zabrakło najważniejszego pytania. Dlaczego polska piłka od 20 lat tkwi na etapie mówienia? Wszyscy wiedzą co trzeba zrobić i każdy o tym mówi. Padają piękne przykłady rozwiązań z Rosji, Anglii, Niemiec. Czemu te rozwiązania nie zostały jeszcze zastosowane? Skoro wszyscy wiedzą, że szkolenie młodzieży kuleje, to dlaczego nikt z tym nic nie zrobi? Skoro brakuje mądrych menedżerów i osób, które potrafią zarządzać, to czemu nikt ich nie zatrudnia? Niechęć PZPN do reform jest oczywista, ale który klub tak ochoczo postawił na młodych menedżerów, rozbudował infrastrukturę i stara się szkolić młodzież na poziomie? Który klub tak ochoczo zainwestował w piłkarskie akademie, wzorował się na Francuzach i sowicie opłacił zdolnych trenerów? Skoro pan Walter ma takie światłe pomysły na naprawę polskiej piłki, to niech naprawi najpierw Legię, bo mu się zepsuła. Jakimś przypadkiem w ostatniej dekadzie w Europie przebłyski miały Wisła, Lech i Groclin. Tylko Legia nie. Z pewnością oddanie polskiej ligi jego stacji, zbawiłoby i kluby i całość naszego futbolu.

Każdy z tych, którzy zabierają głos w debacie ma coś na sumieniu. I stąd pasował mi termin Okrągły Stół. Siadamy, stwierdzamy, że jest źle. Zapominamy o przewinach, przestajemy się kłócić. Lato nie mówi o Beenhakkerze, Boniek nie zaczepia Laty, a Tomaszewskiego nie wpuszczamy na salę. No i widzę, że ten Okrągły Stół to jakaś farsa. Moderatorzy paneli dyskusyjnych: Krzysztof Materna, Janusz Zaorski, Tomasz Lis i Tomasz Wołek. Gdzie Olaf Lubaszenko? Bez Olafa i Janusza Panasewicza nie można prowadzić poważnej debaty o piłce nożnej! Bądźmy poważni. Z tego co słyszałem, to Anita Lipnicka widziała ze 3 mecze na żywo i 5 w telewizji, a 5 grudnia ma wolne. No to bierzemy ją! Miało być poważnie, a zrobiono cyrk.

Rozumiem działaczy, trenerów, sponsorów, polityków (nic nie wniosą oprócz kłótni, ale muszą być. Może zmądrzeją?), przedstawicieli zawodników i sędziów nie może zabraknąć. Prowadzić dyskusję powinni dziennikarze sportowi. Twarowski, Smokowski, Borek, Iwanow. Oni potrafią prowadzić debaty na tematy piłkarskie. Jeśli prowadzący ma mizerną wiedzę, to szybko go zneutralizują. Trudnych pytań zabraknie. Nie wystarczy mieć znane nazwisko i chodzić na mecze reprezentacji, żeby wziąć udział w czymś co miało być zbawieniem polskiej piłki. Jeśli nie miało być zbawieniem, to szkoda papieru i czasu. Wychodzi na to, że znów będzie czcza gadanina.

"Wszyscy zgadzają się ze sobą, a będzie nadal tak jest"

wtorek, 1 grudnia 2009

Czy ktoś zapłacze po Odrze

Nie było mnie trochę i chyba dobrze. Nie było mnie chyba z 10 dni, a pozostały czas poświęciłem na odpoczynek od piłki. Codziennie chciałem coś napisać, ale jednak nie pisałem. W tym czasie zdarzyło się wszystko. Franz Smuda został selekcjonerem, Antoni Piechniczek testował granice absurdu, wykryto kolejne wałki w PZPN, a Futbol News postanowił pogonić Rumuna. O Smudze napisał każdy i wszystko. Do reszty wracać nie warto, ale jeden temat nie daje mi dziś spokoju.

Odra Wodzisław zwolniła Roberta Moskala i już nie patrząc nawet na fakt, że już samo jego zatrudnienie było dziwne, to zrozumiałem, że zaliczam się do wąskiego grona osób, którym żal jest Odry. Cieszy się Weszło, cieszy się Dariusz Tuzimek i chyba 95% kibiców w kraju. Ktoś tam na Śląsku może czasem wspomni, że ubył lokalny rywal, ale Rudolf Bugdoł ma w swoim województwie niemal 1/4 ekstraklasy, więc i tak może być szczęśliwy.

Rzucam okiem na tabelę wszech czasów ekstraklasy i widzę, że ta Odra jest na 20. miejscu. Przed Lechią, Arką i Jagiellonią. 13 sezonów w ekstraklasie. Bez spadku. Chyba tylko Legia w tym czasie nie spadła. W tym czasie w oczach większości kibiców stała się jakimś policzkiem. W moim odczuciu zbyt wielu kibiców musiało przeżywać smak II ligi i wtedy patrząc z nostalgią na skład krajowej elity wzdychali pod nosem "pieprzony Wodzisław". Dla mnie, Odra stała się symbolem polskiej piłki ze wszelkimi jej ułomnościami. Oto najprostszy patent sprawdził się na 13 sezonów. Ten 13. będzie zapewne ostatnim. Wiem, że czasu jest jeszcze dużo, a Odra potrafi się wydostać z kłopotów, a w jaki sposób to kiedyś robiła niech zostanie za mgłą milczenia, ale widzę, że w tej Odrze dzieje się źle jak nigdy wcześniej.

Prosty patent: Niechciani gracze, wypożyczenia i kilku młodych. Edward Socha kiedyś powiedział, że buduje z tego co ma i nie żyje ponad stan. Przez te 13 lat wiele klubów tego nie rozumiało. Przez ten Wodzisław przewinęło się kilka ciekawych nazwisk (Saganowski, Rasiak, Sosin, Chałbiński, Nowacki, Drzymont. Kolejność nieprzypadkowa) Na wypożyczeniu ostatnio ogrywał się Korzym. Kiedyś w składzie z Primelem, Stańkiem, Jegorem, Wieczorkiem, Sibikiem, Nosalem i Paluchem zajęli 3. lub 4. miejsce w lidze i zagrali w Intertoto. To był dopiero policzek dla polskiej piłki. No ale cóż. Jaka piłka, taki policzek. Swoją drogą trenerów też ten Wodzisław ogrywał (Wieczorek, Fornalik, Zieliński i ściągnięty z Cypru Smuda).

W trakcie pisania tego wpisu natrafiłem na Sportowych Faktach na tekst oparty na wypowiedziach Janka Tomaszewskiego. Dla mnie to człowiek, który mógłby już zamilknąć. Gdybym mógł wybierać między Tomaszewskim i Odrą Wodzisław. Bez wahania pozbyłbym się z naszej piłki Tomaszewskiego. Link: http://www.sportowefakty.pl/pilka-nozna/2009/08/13/komu-potrzebna-jest-odra-wodzislaw/ Nie wiem skąd to zacietrzewienie u Tomaszewskiego. Dla mnie tak samo nielogicznym klubem jest GKS Bełchatów. Bardziej absurdalne były Wronki, Grodziski i inne Pniewy. Właśnie wbrew temu co się mówi, Odra to nie był sztuczny twór. Wprost przeciwnie. Dla mnie była na wskroś naturalna. Sztuczne twory jak Groclin i Amica zniknęły wraz ze swoimi sztucznymi nazwami, tworząc sztuczne fuzje. Dla mnie Odra jest naturalniejsza od dzisiejszej Polonii Warszawa, która kibiców też nie ma zbyt wielu. Czemu nikt nie podnosi larum, że nie w polskiej piłce miejsca dla Polonii?

Piszę o Odrze, że była, bo już nie jest. Teraz to właśnie wpisała się w scenariusz polskiego bagna. Trenerzy z kapelusza, obcokrajowcy, których być nie powinno. Odeszli od swojej dawnej polityki i dziś mają za swoje. Patrząc na samą grę, to gorszego klubu w tym momencie nie widzę. Patrząc na osoby decyzyjne w klubie, wiem, że nowy trener nie będzie raczej zbawcą, a i transferów zbyt mądrych się nie spodziewam.

Obiecałem dziś sobie jedno. Jeśli Odra spadnie, to za punkt honoru stawiam sobie obejrzenie spotkania w ekstraklasie w Wodzisławiu. Jeśli będzie to przesądzone, to pojadę na jedno z ostatnich spotkań o pietruszkę. Jeśli ostatni mecz zadecyduje, to pojadę na niego do Wodzisławia. Mój sentyment do tego klubu jest równie dziwny, jak niechęć większości kibiców. A przecież ta Odra niby nikogo nie interesuje.

--------------------------------------------------------------------------------
Są tematy do których jednak wrócę. Bakero w Polsce i debata w Przeglądzie Sportowym. Do reszty chyba nie warto. Na jednym z dziennikarskich blogów znalazłem nawet porównanie Futbol News do faszystowskiego Der Sturmer, więc muszę chyba poćwiczyć albo kupić jakiś numer mojej ulubionej gazety. Nawet się za nimi stęskniłem.

wtorek, 13 października 2009

Hajto musi zapłacić

Czekałem aż mój ulubiony portal napisze coś o sprawie Hajto vs. Górnik. Cisza. Tomek Hajto musi Górnikowi zapłacić 100 tysięcy złotych, takie są fakty. Gdyby nie dostał grosza i odszedł z klubu, miałby prawo się teraz oburzać. Hajto jednak wziął pieniądze, podpisał jakąś lolajkę i zawartej przez siebie umowy nie dotrzymał. Umów należy dotrzymywać. Kiedyś słowo było święte, ale się zdewaluowało i ktoś wprowadził zapis pisemny. Teraz to także traci na znaczeniu.

Hajto podpisał zwykłą umowę z byłym pracodawcą, który zawarł sobie klauzulę antykonkurencyjną. Hajto odszedł do innego klubu walczącego w dolnych rejonach tabeli. Górnik ma prawo dochodzić, że mógłby się utrzymać gdyby Hajto w tym meczu nie zagrał. 100 tysięcy to umowne minimum. Hajto próbując się z tego wymigać, stara się oszukać prawo.

Nie widzę, żadnych powodów, żeby Hajto miał nie płacić. Może teraz się tłumaczyć, że był przymuszony na takie warunki. Nie był. Mógł wypełnić kontrakt do końca, zarobić swoje i odejść. Zgodził się na dogodne warunki i powinien je szanować. Tak jak to zrobił Jerzy Brzęczek. Jeśli Górnik łamał warunki umowy, Hajto mógł spróbować rozwiązać kontrakt z winy klubu. Najpierw połasił się na pieniądze, a gdy złamał jedyny warunek, to robi z siebie ofiarę. Szkoda, że udaje takiego honorowego, bo to tylko jeszcze bardziej go ośmiesza.

poniedziałek, 12 października 2009

Bojkot!

Bojkotować czy nie? Paweł Czado twierdzi, że nie. Ja chcę zobaczyć pusty stadion. Oczywiście, że kadra to nie Lewandowski, Majewski, Bugdoł i Lato. To coś więcej i dlatego tej kadrze trzeba pomóc. Nie iść na mecz, zorganizować się. Iść pod siedzibę związku. Może nawet trzeba będzie rzucić kamieniem. Rewolucja. Tak blisko nie byliśmy chyba nigdy przedtem.

Zorganizowany protest kibiców w całej Polsce podczas ostatniej kolejki uświadomił mi siłę tego co się właśnie dzieje. Arsenał piosenek przez 45 minut śpiewany przez kilkadziesiąt tysięcy różnej maści ludzi z całej Polski. Kilkadziesiąt? Kilkaset tysięcy ludzi! Wyobraźcie to sobie na ulicy! Wyjść i zrobić to czego nie potrafią politycy. Takiego tłumu nikt nie wyśmieje. Janusz Atlas nie krzyknie, że to internetowa chuliganka. Zobaczą, że to prawda.

Każdy sprzedany bilet na mecz ze Słowacją to ich sukces. Im głośniej zabrzmi "Jebać PZPN", tym więcej pieniędzy w kieszeni. Czas powiedzieć dość, bo mamy tymczasowego selekcjonera, kadrę, graczy, dyrektora, rzecznika i firmę obsługującą. Tylko kibice są stali i są stale robieni w to, czym Atlas nazwał Michała Szadkowskiego. Dość! Pusty stadion i plucie na nich przy każdej okazji. Widzisz Piechniczka na mieście? Opluj go! Brązowy medal '82? Przez niego mamy sam brąz, bez medali, już od ponad 20 lat, bo on żyje w przekonaniu, że te metody się nie przeterminowały. Każdy dzień jego kontaktu z piłką oznacza powolną śmierć rodzimego futbolu.

Można to zrobić też w sposób bardziej cywilizowany. Można dofinansować związek z ministerstwa sportu. Duże pieniądze. Zrobić system akademii piłkarskich w kraju. Za 10 lat PZPN będzie uzależniony od państwa. W tym momencie się chwali, że nic mu nie można zrobić. Trzeba związek przyzwyczaić do większego luksusu i potem go odebrać. Angielski rząd nagle był w stanie postraszyć swój związek, a Anglicy takich kontraktów jak nam daje Sportfive to nawet nie czytają. Czekać aż wymrą i przyjdą inni? Lato - 59, Bednarek - 54, Greń - 46. Jak za 15 lat Greń będzie prezesem to się nie zdziwie. Chyba, że uda się to rozbić. Stracić już nic nie można. Można wiele zyskać. Nie chodzi o to, żeby ich linczować. Im trzeba pokazać ilu ludzi ich nienawidzi. W tym swoim oderwaniu od rzeczywistości myślą, że internet to czterech 15-letnich onanistów, którzy przez granie w Football Managera nienawidzą polskich trenerów. Nie isć na mecz, nie oglądać go nawet w telewizji. Po co? Po meczu dowiemy się, że Piotr Polczak to bardzo dobry obrońca na poziomie światowym. Piechniczek powie, że wybijając 15 autów na połowie rywali w drugiej połowie zbliżyliśmy się do tego co gra Brazylia, a na końcu wyjdzie Atlas i oznajmi, że kto się nie zgadza ten chuj i niech spierdala.

Jakiego poziomu sięgnęła dyskusja o polskiej piłce? Jak rzecznik może nazwać dziennikarza chujem? Jak Antoni Piechniczek może oszukiwać ludzi, że poza kamerami telewizyjnymi byliśmy lepsi od Czechów? Jak długo Stefan Majewski będzie się bawił zabawką o nazwie reprezentacja? Nie mamy piłkarzy, ligi i klubów. Bez sprawnych działaczy już tego nie zbudujemy. Pora wybierać co będą robić nasze dzieci. Albo rewolucja albo siatkówka.

czwartek, 8 października 2009

Marketingowe dno



Dziś, nie tylko ja, zostałem wprawiony w kibicowskie osłupienie. Stefan Majewski bezpardonowo oznajmił, że polskiej piłce urządzi pogrzeb. Czytam i nie wierzę. Facet krytykuje własnych kadrowiczów i właściwie siebie samego. Początkowo byłem przekonany, że to kolejne zmyślone cudo wielkogłowych redaktorów z Futbol News. Nie. Oni poważnie rozmawiali ze Stefanem Majewskim, ale zbieżność nazwisk jest przypadkowa.





Śmieszne? Mało. Odkrywcze? Mało. Fajne? Mało. Gówniane? Bardzo. Równie dobrze mogli już zapytać tego z betoniarki. On już jest rozpoznawalny. Jak widać Futbol News z braku poważnych tematów kreuje jakieś bzdety, których nie warto nawet czytać. Zastanawia mnie dlaczego ci sami autorzy są w stanie stworzyć najlepszą pozycję na rynku piłkarskiej prasy (Miesięcznik Futbol) i najgorszą (Futbol News)? Dziennikarstwo kiedyś kojarzyło mi się z pasją, powołaniem, wręcz artyzmem. Widzę dziś, że to takie samo artystyczne zajęcie jak handel odzieżą na bazarku.

Co jakiś czas internetowe pseudodziennikarstwo nabiera nas na tytułu w stylu Wisła kupiła gwiazdę (Wisła Płock gwiazdę III ligi) lub mistrz kraju ściąga skrzydłowego Barcelony (piłka ręczna). Nie można zarzucić, że te tytuły są nieprawdziwe. Można za to się solidnie poirytować. Gdyby nie fakt, że Futbol News zniechęcił mnie już dawno temu, to dzis przestałbym go kupować. Nie wchodzę już na WP, interię, onet i co tam jeszcze jest. Polski internet sportowy dla mnie nie istnieje. Podczas gdy za granicą liczą się z czytelnikiem, u nas liczy się kliknięcia. Szkoda, że nie liczą (za przeproszeniem) wkurwienia. Właściwie, to oni na to wkurwienie liczą, bo jak ktoś doda im komentarz, że się czuje oszukany to robi dodatkowy klik.

Dla mnie styl i poziom marketingu wyznacza styl i poziom prasy/internetu. Jeśli ktoś robi to w taki sposób jak Futbol News, który w moim odczuciu błyskawicznie stał się największym szmatławcem w Polsce bez wzgledu na branżę, to ja już wiem, że w środku nie ma nic ciekawego. Fakty są bowiem surowe. Pogadali z gościem, który ma zakład pogrzebowy. Co to ma wspólnego ze sportem? Nic. Nie powiedział nic odkrywczego. Takie rozmowy słyszy się codziennie. Pod blokiem, u buka, w autobusie, na meczach.

Paweł Zarzeczny stwierdzi, że to jest news. Stefan Majewski (ten od kadry) nie chce z nimi pogadać i nie powie nic barwnego, wiec trzeba spytać innego Stefana Majewskiego, a że się okłamuje ludzi, którzy cię karmią, to już głodna historyjka nie na Zarzecznego poziomie. On jest gość! On ma news! Weszło klaszcze! http://www.weszlo.com/news/3820 Ciekawe co by było gdyby taki wywiad zrobił ktoś inny?

Mnie tylko szkoda jednej rzeczy. Ktoś mógł się postarać i znaleźć gdzieś innego Pawła Zarzecznego. Ten już się mocno wypalił...

czwartek, 1 października 2009

Fakty, mity, kity i mierni trenerzy

W Fakcie ukazał się ostatnio pewien artykuł o "miernych trenerach" na ligowej karuzeli.

http://www.efakt.pl/Mierni-trenerzy-sa-w-cenie,artykuly,53455,1.html

Padają w nim naziwska Wieczorka, Płatka, Chojnackiego, Motyki i Białka.

Wieczorek:
2001/02 Odra Wodzisław 5. miejsce
2002/03 Odra Wodzisław 5. miejsce
2003/04 Odra Wodzisław 9. miejsce
2004/05 jesień Odra Wodzisław 13 punktów w 13 meczach
2004/05 wiosna Korona Kielce 1. miejsce w II lidze awans
2005/06 Korona Kielce 5. miejsce
2006/07 Korona Kielce 7. miejsce
2007/08 Górnik Zabrze 8. miejsce
2008/09 fatalny start z Górnikiem/Odra Wodzisław 12. miejsce

Nie twierdzę, że Ryszard Wieczorek jest jakimś wybitnym trenerem, ale ma na przykład bogatszą karierę trenerską niż Ryszard Tarasiewicz, który wpycha się sam do kadry, a dużo osób myśli o tym poważnie. Wieczorek ma na koncie trzykrotne 5. miejsce, a Tarasiewicz raz zajął 6. Co ciekawe obaj są w tym samym wieku. Czegoś tu nie rozumiem.

Artur Płatek jak wywalczył awans to był dobry, jak Jagiellonia zaczęła sezon w dobrym stylu, to Płatek był wręcz wyśmienity, a tylo zły PZPN nie dawał licencji na złość trenerowi, który przewyższał o głowę polską szkołę trenerów. Teraz jest "miernym cwaniakiem bez sukcesu". Miał zdobyć mistrza z Jagą? Spuścił Cracovię do spółki z obecnym selekcjonerem, więc chyba, aż tak bardzo nie odstaje poziomem od reszty krajowych strategów.

Marek Chojnacki niczego nie dostał w prezencie karierę trenerską robił od Jeleniej Góry przez Żagań i Głowno. W sezonie 2006/07 zajął 9. miejsce. 18 punktów przewagi nad strefą spadkową. Podziękowano mu, wrócił rok później w marcu i zdobył 17 z 30 punktów dających utrzymanie ŁKS. Rok później utrzymał Arkę Gdynia. Z takimi klubami i takimi graczami walczy sie o utrzymanie i spełnienie tego oznacza, bądź co bądź, sukces, a przynajmniej realizację zadania. Kasperczak nie potrafił utrzymać silniejszego Górnika, a dziś jest kandydatem na selekcjonera.

Marek Motyka. Można się z gościa śmiać, bo zaczął grać szarańczę. Tylko, że nikt inny u nas nie ma żadnego pomysłu na rozgrywanie stałych fragmentów gry. Jedni kopią kota w dupę, inni walą w wentyl, a 90% piłkarzy zamyka oczy i lutuje w środek pola karnego na wrzutkę. Może coś wpadnie. Jak trafi się w środek afery, to i tak komentator pochwali dobre dośrodkowanie. Facet coś stara się zrobić. Facetowi nigdzie nie dano popracować. Szczakowianka, Polonia, Górnik. Wszędzie syf. W Górniku wtedy największy. Z Polonią Bytom zdobył 7. miejsce w rok pracy. Dziwiłem się, że go zwolnili, nie dziwiłem się jak go wzięła Korona. No i Motyka jako "fachowiec drugiej kategorii" zajmuje 7. miejsce. Pewnie, żeby zadowolić Fakt trzeba awansować z beniaminkiem do pucharów.

Na sam koniec Janusz Białek. To już styrany weteran, najstarszy z tego grona. Przyszedł do najgorszej w I lidze Stali Stalowa Wola i na dzień dobry w Pucharze Polski odesłał z kwitkiem Lecha. Trzeba przyznać, że facet jest rzeczywiście przereklamowany. Pracuje w ostatniej drużynie I ligi. Z pewnością w Stalowej Woli zgarnia mnóstwo pieniędzy, a młodzi trenerzy gotowi poprowadzić Stalówkę do ekstraklasy muszą się kisić w niższych ligach.

Autor artykułu umiał się tylko przypieprzyć do poszczególnych nazwisk. Ma pretensje do trenerów, że są trenerami, że nie wygrywają z drużynami z dołu tabeli. Tak jakby Armin Veh był słabym trenerem w sezonie 2002/03 gdy utrzymał Hansę Rostock (był już wtedy starszy od dzisiejszego Płatka). Kilka lat później Veh wygrał Bundesligę z VFB, dzisiaj prowadzi Wolfsburg w Lidze Mistrzów.

Szkoda, że Fakt nie pokusił się o listę młodych, zdolnych trenerów, którzy nie są zatrudniani, bo Motyka i Płatek (on 2 lata temu był młody i zdolny, dziś już blokuje miejsce) zajmują im miejsca. Prawda jest taka, że w Polsce na palcach jednej ręki można policzyć trenerów, którzy potrafią odcisnąć piętno na zespole. Smuda, Urban, Skorża. Oni właściwie też nie mają wyników. Smuda przez 3 lata z Lechem nie wygrał ligi, chociaż miał dużo czasu i dobre warunki. O tym co miał Smuda Motyka z Wieczorkiem nie mogli nawet marzyć. Urban też bez wyników. Skorża mistrz malutkiego podwórka. Gdy przyszli pograć z podwórka obok, to już się wyłożył. Chciałbym, żeby Motyka lub Płatek mogli popracować kiedyś dłużej w rozsądnie budowanym klubie. Ciekawe co by z tego wyszło.

Jeszcze niedawno Michał Probierz był taką samą zapchajdziurą. Utrzymywał Polonię Bytom jak była taka potrzeba. Często zmieniał pracę. Teraz w Jadze jest na topie. Jak mu dadzą popracować, to zrobi wynik. Problemem nie są trenerzy, tylko prezesi, którzy zwalniają trenerów jak szaleni. Robią zmiany dla zmian, bo chcą poczuć swój wpływ na drużynę. To oni są mierni i sprawiają, że trener zanim przestał być młody i zdolny jest już miernym cwaniaczkiem, który co chwila zmienia klub.

środa, 23 września 2009

Zalew absurdu

Od kiedy Stefan Majewski został selekcjonerem wszyscy poupadali na głowy i bredzą. Wojtek Kowalczyk apeluje, żeby kadrowicze specjalnie przegrywali mecze. Zgłupiał? Facet przeczy sam sobie! Przecież z tego, co o Majewskim można przeczytać i usłyszeć, kadra z takim trenerem nie ma prawa nic wygrać. Majewski spuściłby z naszej kujawsko-pomorskiej III ligi Real Madryt. Skoro taki jest Stefan, to nie ma się co martwić o wynik. Niech piłkarze dadzą z siebie wszystko!

Lubię generalnie Basłaja, ale kto z kim przestaje takim się staje.

http://www.futbolnews.pl/dziennik/czytaj-w-dzienniku/art,18,janusz-basalaj-politycy-do-dziela.html

No to jest przecież bzdet! Tekst o niczym. Gadałem z panem Marianem i on wspomina z rozrzewnieniem komunizm i chciałby, żeby selekcjonerem był Piechniczek. Mój kumpel Wojtek jest zdania, że korupcja jest fajna, więc Wójcik byłby najlepszy. Monika za to jest bardzo nowoczesna i chce Amerykanina. Fajnie? Nie do końca.

Od kiedy zacząłem zwracać uwagę nie tylko na to co czytam, ale skrzętnie zapamiętywać autorów najciekawiej bredzących wysoko w rankingu uplasował się Robert Zieliński, Polska The Times. Dla odważnych cały tekst:

http://polskatimes.pl/sport/164765,nasz-najlepszy-trener-wygral-z-rakiem-przegral-z-mediami,id,t.html

Dla mniej odpornych najlepsze kawałki:

O nauczycielach Janasa:

Poza Roux współpracował z takimi autorytetami, jak Kazimierz Górski, Leszek Jezierski, Antoni Piechniczek, Andrzej Strejlau, Jerzy Engel, Janusz Wójcik (od niego uczył się tzw. menedżerki). I to jest tajemnica jego późniejszych sukcesów.

Guy Roux, Kazimierz Górski rozumiem, chociaż osoby z innej epoki. O tym, że Antoni Piechniczek zatrzymał się w 1982 roku wiadomo nie od dziś. Jerzy Engel? Janusz Wójcik? Nauka menedżerki u Wójcika? Trzeba było dzwonić? To miał być komplement?

O odsztreleniu Dudka, Kłosa i Frankowskiego:

Byłem jednym z nielicznych, którzy przyklasnęli decyzji Janasa o odstrzeleniu emerytów bez formy i niegrających w swoich klubach. Janas pokazał, że potrafi podejmować trudne, odważne decyzje, nie boi się presji mediów i kibiców. I na dodatek dobrze potrafi ocenić formę zawodników. Wiele osób jednak nie podzielało tych poglądów. Zwłaszcza zaprzyjaźnieni z Frankowskim i Kłosem dziennikarze "Faktu" i "Dziennika" rozpoczęli nagonkę na selekcjonera. Zamiast budować dobrą atmosferę przed mistrzostwami, wprowadzali zamęt w drużynie narodowej, zaszczuwali Janasa. Cieszyć się z tego mogli tylko nasi rywale. W każdym innym kraju takie zachowanie przed finałami, po zwycięskich eliminacjach, byłoby nie do pomyślenia.

Ktoś tu kpi i w szafie śpi. Wyobraźmy sobie, że w innym kraju, ktoś nie bierze na mundial jednego z niewielu klasowych bramkarzy. Co by było gdyby Boruc się posypał? Gdyby w innym kraju napastnik, którego bramki dały awans na mundial nie pojechał na mistrzostwa media zaczęłyby się zachwycać? Śmiem wątpić. Wiemy jedno. Gdyby wszyscy dziennikarze byli jak Robert Zieliński mielibyśmy przynajmniej finał. Wszak to artykuły z "Faktu" fatalnie grały z Ekwadorem, a krytyka z "Dziennika" nie dowiozła remisu z Niemcami.

Historia pokazała później, że Janas miał rację.

Mistrzostwa pokazały, że nie miał

Gdyby media i kibice potrafili równie dobrze ocenić ówczesne możliwości Dudka, Kłosa i Frankowskiego, stworzyły dobrą atmosferę wokół kadry, być może na mundialu w Niemczech wyszlibyśmy z grupy.

Pamiętam to. Pełny niemiecki stadion. Polscy kibice kibicują Ekwadorowi i Niemcom. Wszyscy mają pod pachami "Dzienniki" i "Fakt". Tylko jeden niezłomny Robert Zieliński dopinguje naszych. Dobra, dość. To są jakieś urojenia. To już nawet nie jest kolesiostwo i bzdury. To się wymyka wszelkim kategoriom. Wychodzi na to, że przegraliśmy awans na forach internetowych.

W porównaniu jednak ze Smudą, a zwłaszcza Majewskim, jest to lepsza kandydatura.

Czemu?

przemawiają za nim wyniki. Nawet teraz awansował z Widze-wem Łódź do ekstraklasy (wcześniej był wiceprezesem Korony Kielce).

Awansować z Widzewem do ekstraklasy? Być dyrektorem w Koronie Kielce? Z takim CV to można śmiało czekać na wakat po Maradonie.

Dodatkowo Paweł Zarzeczny nazwał Roberta Kubicę fajtłapą na łamach Polski The Times. Ciekawe co człowiekowi, który notorycznie bredzi i zajmuje się słabą i skorumpowaną piłką pozwala obrażać najpierw Anitę Włodarczyk, a teraz Roberta Kubicę?

Polska The Times bredzi, Futbol News bredzi, Kowal na Weszło! bredzi. Można się przyzwyczaić, ale są jeszcze inni:

Jurek Dudek w wieku 39 lat chce grać na Euro w Polsce. Rozumiem, że siedzi na ławce w Realu za dobrą kasę i wszyscy mu mogą zazdrościć. Rozumiem, że na treningu ma to czego 99% polskich piłkarzy nie powącha nawet z trybun. Tylko po co się pcha? Wybrał najambitniejszą sportową emeryturę na świecie. Wierzę, że w przyszłości doświadczenie wykorzysta zarządzając jakimś klubem, ale niech on już nie mówi o kadrze.

Jacek Sarzało, Gazeta Wyborcza:

Żeby było jasne: wszelkie tzw. kartoniady, umieszczanie na stadionowych płotach bohomazów na prześcieradłach oraz pseudorywalizacje kibiców - kto uszyje największą tzw. sektorówkę, uważam za żenującą otoczkę piłkarskich meczów.

Polscy piłkarze to dno, trenerzy dno, sędziowie dno, działacze dno, dziennikarze dno. Gdyby nie kibice i Canal+ mielibyśmy tutaj Maltę. Już sam fakt, że Sarzało wyśmiewa jedyną grupę, która w polskiej piłce daje z siebie wszystko jest oburzający. Mnie śmieszy jednak co innego. Jacek Sarzało broni transparentów okolicznościowych, karanych przez PZPN (całość: http://blogfrog.pl/index.php/go/MzI5Nzk3OQ::/Nie-karac-za-te-transparenty-/2915) To przecież Gazeta Wyborcza ramię w ramię z najgłupszymi delegatami PZPN i jakąś antyfaszystowską fundacją robiła najwięcej szumu o transparenty. Czerwona pięść była rasistowska, bo gdyby była biała obrażałaby czarnoskórych. Bredni wtedy było mnóstwo, a przodował w tym chyba Michał Szadkowski. Teraz nagle Gazeta Wyborcza broni uciśnionych. Zachowują się jak Robin Hood, który nie do końca wie kto jest biedny, a kto bogaty. Komu ukraść, a komu rozdać?

Przemysław Iwańczyk, Gazeta Wyborcza:

Zadzwoniłem w poniedziałek do nowego selekcjonera kadry piłkarzy i zapytałem, czy jego żoną jest... córka Antoniego Piechniczka. Zapytałem nie bez powodu, bo zastanawia się nad tym od jakiegoś czasu część futbolowej Polski. Jeszcze nikt o tym nie pisał, ale już mówią, że niby Piechniczek faworyzuje Majewskiego-zięcia, etc.

Majewski odpowiedział, a właściwie dusił się ze śmiechu. - Moja żona? Przecież ona z domu nie Piechniczek, a Ziółkowska. Jola Ziółkowska...

Dziennikarstwo pełną gębą! Pan Iwańczyk zajmuje się na codzień siatkówką i tak powinno zostać. Myślę, że gdyby Majewski był zięciem Piechniczka to jakiś dziennikarz, który zajmuje się piłką już by o tym napisał. Zostać obśmianym przez najbardziej obśmiewanego aktualnie w kraju człowieka - bezcenne!

Prokuratorzy z Wrocławia nie znają umiaru! Jednego zatrzymują w sklepie, innych zatrzymują ponownie. Podobno przy trzecim zatrzymaniu dają wejściówki do wrocławskiego zoo. Przekroczyliśmy już barierę 300 czarnych owiec. Czekam na jakąś białą...

Generalnie nie jest źle. Nie ma poziomu sportowego to musi być folklor. Takie sportowe festyniarstwo!

środa, 16 września 2009

Jak nam lato zaGrant

Pojawił się Avram Grant i dużo osób już chciałoby mu oddać kadrę. Ja też, bo to inna półka niż ktokolwiek w Polsce. Kandydatura zwłaszcza ucieszyła Grzesia prezesia, bo dzięki temu może odstrzelić Smudę. Dziwne? Bardzo! Nagle Grant stanie się faworytem mediów. Poczytamy trochę, że to kandydat najlepszy, lepszy nawet niż Smuda! Wtedy Lato zrobi wszystkich w bambuko, a Grześ to taki człowiek, który jak robi w bambuko to na całego. Odstrzeli Granta i przy okazji Smudę. Logiczne, bo przecież Smuda to gorszy kandydat niż Grant. Wydział szkolenia poleci Majewskiego, Piechniczek tak samo.

Teraz wszystko w rękach Doktora. Moim zdaniem, jeśli zdobędzie punkt w dwóch meczach zostanie. Lato: - Leo zdobył 1 punkt w meczach z Irlandią Północną i Słowenią, Stefan z Czechami i Słowacją. To inna półka rywali. Czapki z głów przed Beenhakkerem za awans, ale polski trener pokazał, że nie jest gorszy. Piechniczek: - Trener Majewski pokazał, że polscy trenerzy nie są słabi. Przejął reprezentację skłóconą i rozbitą, w trudnej, wręcz przegranej, sytuacji. Zabrał punkty tym, którzy walczyli o stawkę, mimo że jego zawdonicy nie grali o nic i nie grali dla trenera, który miał być tylko tymczasowy. Engel: Ciągłość pracy z kadrą jest szalenie ważna. Nie możemy stracić tego co zaczął Stefan. On już buduje reprezentację, on już myśli o Euro. Jego praca z kadrą U23 przełoży się na wyniki w 2012 roku.

I tak zostaniemy w doktorskim rowie. Ucieszy się tylko Weszło! Dla nich nagle Lato to nie prezes-pijak, tylko król strzelców. Piechniczek nie jest zramolały, bo zdobył brąz w '82. Stefan jest lepszy, bo nie jest Holendrem. Rozkręcili się nagle tak, że teraz gdyby Adolf Hitler powiedział, że Beenhakker to oszust i kłamca, to napisaliby:

Okej. Może się czepiamy, ale nie pozwolimy, by ktoś kto ma żółte paznokcie zawłaszczył sobie polską reprezentację. Może Adolf Hitler to nie jest postać krystaliczna, może jest trochę antysemitą, ale gdybyśmy mieli wybierać selekcjonera z dwójki Hitler - Leo, stawiamy na tego pierwszego. W kadrze graliby tylko Aryjczycy, ale to i tak lepsze niż Łobodziński i "Cycuś" - Zizou z Doniecka, najsłabszy piłkarz w historii futbolu. Może na skrzydle grałby doktor Mengele, ale czy Krzynówek zasłużył bardziej na powołanie?

czwartek, 10 września 2009

Żółty paznokieć i klasa sama w sobie

"Mister Tralala" jest jeszcze całkiem zabawny. "Dziadek", "dziad" to już półka niżej. "Żółty paznokieć" i hasła o Marcie Alf są już poniżej wszelkiej krytyki. Patrząc na Weszło! po wczorajszym meczu widzę ujadającego jamnika. Krótka smycz, śmieszne uszy, podkulony ogonek i szczekamy zza rogu. Tak głośno, żeby ktoś nas usłyszał, ale na tyle wstydliwie, by nikt nas nie widział. Śmieszne. Generalnie poziom Weszło! jest gdzieś między uryną i fekaliami. Abstrahując od tego, że ich niskiego lotu dowcip jest często bardzo trafny, a podejrzewam, że chłopaki wieczorami przed laty oglądali Latający Cyrk Monty Pythona to jednak jest to dość żałosna grupa ludzi, która jak nie może się merytorycznie przyczepić to czepia się żółtych paznokci, związków z młodszymi kobietami (zazdrość?) itp. Najgorsze jest to, że dostali najpiękniejszą w historii szansę, by merytorycznie poszaleć i ją zaprzepaścili w swoim małostkowym zacietrzewieniu.

Dość już o tych, którym zadedykować można piosenkę "Znowu w życiu mi nie wyszło". Przez Polskę przetoczyła się fala jałowej dyskusji. Można teraz wyliczać czy zwycięstwo nad Portugalią i awans na Euro równoważą przegrane eliminacje i "drewniane chatki", ale po co? Nie lubię styp i dlatego po pogrzebach znikam po angielsku. Na stypach się rozmawia o rzeczach, które już się nie zmienią. Polska piłka jest wciąż na dnie i nie będzie lepsza w momencie gdy selekcjonerem zostanie Smuda. Może być jedynie gorsza gdy selekcjonerem zostanie Majewski. Naszym problemem nie był jedynie Beenhakker. Głównym problemem jest wszystko, co wiąże się z piłką.

Oprócz rozmów o Leo są też te o innych bohaterach wczorajszego dnia. Salonowy Grzegorz dał popis. Jeśli wymaga się od kogoś klasy, to wypadałoby ją mieć samemu. Szpakowskiego słuchać nie lubię. Dla mnie to słaby komentator z dobrym głosem, a jak już mogę wybrać to wolę dobrego ze słabym głosem. Pominę jego tyradę z końcówki spotkania, która była w moim odczuciu dość bezsensowna i stała na poziomie dyskusji prowadzonej w studio (Rzeźniczak nie uratuje naszej kadry, bądżmy poważni). Mecz oglądałem z kolegą, który na sporcie się zbytnio nie zna, a po pracy wpadł na piwko. Oglądał chyba trzeci raz w życiu mecz komentowany przez Szpakowskiego i zadał pytanie czy komentarz leci z taśmy. Nie zwracam nawet na to uwagi, bo oglądam wszystko co się da i nauczyłem się nie wsłuchiwać w komentatorów. Kolega tylko potwierdził, że słusznie.

Jeszcze kilka komentarzy, które mnie rozbawiły:

Szczęsny: Nie widziałem tak słabo grającej kadry.
Ja: Tak samo słabo graliśmy w:
Polska - Ekwador 0:2 09.06.2006
Polska - Łotwa 0:1 12.10.2002
Polska - Portugalia 0:4 10.06.2002
Polska - Korea Płd. 0:2 04.06.2002
Natomiast mój absolutny top to:
Słowacja - Polska 4:1 11.10.1995

Boniek: Myślałem, że będę najgorszym selekcjonerem w historii, ale znalazł się ktoś gorszy.
Ja: Dobrze myślałeś, ale Zbyszku pomyliłeś się w drugiej części zdania. Łotwa jest niewiele większa niż Słowenia. Leo przynajmniej gdzieś awansował, coś wygrał. A Boniek?

Teraz trochę o Leo, bo jeszcze ktoś pomyśli, że go bronię. Dziękuję za Portugalię, bo raz w życiu widziałem polskich piłkarzy grających w piłkę. Dzięki za Euro, bądź co bądź historyczne. Nie musimy debiutować, mając awans z przydziału.

Na Euro i po było już źle i momentami gorzej. Głównym przegranym eliminacji jest Artur Boruc, który albo nie ma już tej psychiki, która dawała mu siłę do gry w kadrze, albo chciał Leo zwolnić. Był najgorszym piłkarzem tych eliminacji. Nowy selekcjoner będzie to wiedział. Jeśli faktycznie Boruc puszczał szmaty, żeby zwolnić trenera, to nigdy więcej nie powinien grać w kadrze. Na drugim miejscu jest Beenhakker, który stał się ostatnio symbolem polskiej myśli szkoleniowej. Uparty, leniwy, arogancki. Używał zdań, które pasują do naszych przasńych działaczy. Tęsknić za nim nie będę, ale boję się, że teraz dostaniemy Majewskiego i to nie tylko na tymczasowym stanowisku. Albo Smuda albo obcokrajowiec. Rozstanie PZPN z Beenhakkerem było obopólnym pokazem braku klasy, taktu, dobrych manier i wychowania. Trafiła tępa kosa na tępy kamień.

środa, 9 września 2009

Urojenia mundialisty

Nowym felietonistą Futbol News został Andrzej Iwan. Triumwirat Futbol News, Polska the Times i Weszło zachwycony. Och! Ach! Jak on pięknie piszę. Generalnie facet napisał, że Wasilewski dostał za swoje, bo krzywdził ludzi. Co? Kogo skrzywdził? Pan Iwan nie lubi obrońców, bo wchodzą wślizgami, a od wślizgów się kontuzje robią. Gdyby każdy twardy obrońca miał mieć sprawiedliwie łamane nogi to ani John Terry ani Fabio Cannavaro, by długo nie pograli. Każdy obrońca to faularz.

Generalnie Iwan do Futbol News pasuje idealnie. Na zasadzie, że na 8 wykrzyczanych zdań 2 są mądrę karierę da się w Polsce zrobić. No i Iwanowi kilka mądrych rzeczy udało się powiedzieć. Na przykład to, że jako jedyny jaja ma Mariusz Lewandowski. Mnie do tej zbieraniny partaczy "Lewy" też nie pasuje. Jeśli wychodzisz w podstawie w finale Pucharu UEFA, to słaby być nie możesz. Generalnie jednak dużo krzyku o nic w tym felietonie. Cała niechęć do "Wasyla" wyszła, gdy Iwan napisał, że on też leżał w szpitalu, a nikt koszulek dla niego nie zakładał. Był facet na dwóch mundialach. Jest kolejnym, który chodzi i opowiada jaki to jest fantastyczny, a zazdrości koszulek? Trochę to małe i śmieszne.

Oczywiście teraz jak ktoś powie, że Iwan się myli i pisze bzdury, to jest idiotą i się nie zna. Zna się Andrzej, koniec, kropka. Na dwóch mundialach był, więc się musi znać. Gdyby to tak działało, to Argentyna prowadziłaby w grupie eliminacyjnej, a my mielibyśmy wzorcowo zarządzany związek. No i kadra, by pojechała na Euro 2004.

PS. Nie tylko ja się przerzuciłem z zainteresowaniem na koszykówkę:

http://polskatimes.pl/sport/160397,krotko-i-na-temat-pawel-zarzeczny,id,t.html#pzw_20331

Komentarz zamieścił jakiś znawca koszykówki i wystarczy tylko się zgodzić. Ten człowiek nie przestanie mnie zadziwiać. Szkoda, że autorzy Weszło nie mają odwagi, żeby pozamieszczać anegdotki o Zarzecznym. Domyślam się, że byłoby ciekawie.

wtorek, 8 września 2009

Zamienił bambo, gnój na szambo

Zamieni Smuda Leo i nie zmieni się nic. Powoła relatywnie tych samych piłkarzy. Kogo ma wstawić za tego "Cycusia"? "Piłkarza, który jest za słaby na to, by grać w obronie (więc wypycha się go trochę do przodu) i zbyt drewniany, by zostać pomocnikiem (więc najlepiej, gdyby się nie mieszał w rozgrywanie)*." Zagra dwoma napastnikami? No tak, przecież słabość polskiej piłki wynika tylko i wyłącznie z doboru taktyki.

Nie mamy pół piłkarza klasy europejskiej. Dziennikarze wmawiają nam co innego, bo gdyby dostosować liczbę dziennikarzy do poziomu piłki nożnej, to 80% musiałoby poszukać sobie innego zajęcia. Dziennik "Polska" proponuje debatę na temat polskiej piłki. Jak ją uratować? Zlikwidować. Z szacunku dla graczy jak Brychczy, Lubański i Deyna, którzy nie wyjechali na Zachód nie z własnej winy czy lenistwa i nie ze strachu. Tych graczy poważnie w składzie widział Real Madryt, a nie Fakt widział ich w Realu.

Teraz jak zbawienie czekamy na nowego selekcjonera, który sprawi, że na ławce posiedzi Peszko zamiast Łobodzińskiego i znów będziemy potęgą. Ostatnio tak wyczekiwaną zmianą było pozbycie się Listkiewicza. W zamian dostaliśmy Grzesia, który brakiem kompetencji poprzednika bije na głowę. Lato nie zorganizowałby trzech kajzerek siedząc w piekarni, ale najważniejsze, że odszedł ten zły Listkiewicz. Teraz będzie tak samo. Piłkarze nam się starzeją, a młodsi są coraz słabsi.

Dziś sobie obejrzę mecz koszykarzy, bo wczoraj coś wygrali, a Gortat jest już w każdym domu. Polacy grają z Litwą, a gdzieś dziś czytałem, że w Wilnie i okolicach koszykówka jest sportem narodowym. Może też się tak zorientujmy? Wygląda bowiem na to, że piłka nożna jest jedynym poważnym sportem, w którym jesteśmy słabsi od Cypru.

* Cytat by weszlo.com, śmiało można zastąpić zwrotem "defensywny pomocnik"

PS. Właśnie się skończył mecz Polska - Litwa w koszykówkę. Zdecydowanie powinniśmy się przerzucić. Kilku kozaków mamy. Pełną halę mamy. Musimy się tylko oduczyć gasić światło w trakcie meczu i będzie fajnie. Nie do końca rozumiem jeszcze o co chodzi w zasadach, ale kibice powinni się uczyć. Jutro Polska - Turcja w kosza i Polska - Słowacja w siatkę na mistrzostwach Europy. Wydarzeniem i tak będzie mecz Słowenia - Polska o nic.

piątek, 4 września 2009

Dziennikarskie hucpiarstwo

Piłkarska reprezentacja Polski to dla naszych piszących wdzięczny temat do tworzenia. A dlaczego nie ma Wichniarka? A Jelenia? I Brożek tylko jeden? Gdyby powołać wszystkich wspominanych w polskiej prasie, na zgrupowaniu Leo miałby 156 zawodników. O kilku za dużo...

Jest Wawrzyniak? Źle. Miał być Gancarczyk. Jest Gancarczyk i co? Źle! Leo przyznał się do błędu, zrobił z siebie idiotę! Gdzie Piotr Brożek? W ataku obowiązkowo muszą być Lewandowski, Brożek, Smolarek, Sosin, Rasiak, Wichniarek, Żurawski, Frankowski, Jeleń. Chociaż może Jeleń powinien grać tak jak Błaszczykowski, Małecki, Peszko, Łobodziński, Grosicki i Boguski na prawym skrzydle. W środku pola nie jest lepiej. Grają Lewandowski i Murawski, może też Dudka, a przecież jest jeszcze Kaźmierczak, Garguła, Iwański, Roger, Sobolewski, Giza, Trałka, Mila i Majewski. Przekleństwem już są Smolarki, Boguskie i inne Obraniaki, które mogą grać wszędzie i zwiększają konkurencję na niemal każdej pozycji. Tak jak Dudka, który może grać na obronie, a tam Żewłakow, Bosacki, Jodłowiec, Polczak, Pazdan, Celeban, Fojut... Szkoda, że Bąk już skończył i Jop formę zgubił, bo kruchutko. Tak kruchutko, że przydałby się Hajto i Adamski. Nawet Zahorski się nie mieści w ataku, więc może jako defensor?

Dziennikarze, którzy na codzień stroją sobie żarty z Józefa Wojciechowskiego, pisząc o kadrze uprawiają dużo gorsze hucpiarstwo. Gdyby mogli powoływać kadrę, nigdy nie zobaczylibyśmy takiej samej jedenastki. Takie oto mają pojęcie o budowaniu drużyny. Nie wiem czy takie mają pojęcie o piłce ogólnie, czy takie im płacą za to wierszówki. Proszę, przestańcie. Nie da się już tego czytać. Chciałbym poznać przykład poważnej reprezentacji, do której się wpada i wypada i w której pierwszy poważny mecz gra się w takiej sytuacji w jakiej jesteśmy teraz. Widzicie w podstawie teraz Małeckiego i Peszko? Poważnie? Dajmy spokój. Niech selekcjoner powołuje kadrę i niech ufa tym, którym ufa. Sam nie do końca zgadzam się z powołaniami, ale gdybym sam powołał swoją kadrę, to od razu zostałaby storpedowana przez innych znawców. Wszystkim się ciasta nie poda. Podobno w tym kraju jest 40 milionów selekcjonerów. Błąd! Jest 20 milionów, a pozostałe 20 milionów to potencjalni kadrowicze.

wtorek, 1 września 2009

Wszystko można udowodnić

Jak zapewne wszystkimi kibicami w Polsce, wstrząsnęła mną kontuzja Marcina Wasilewskiego. Jak się jednak jest osobą o małym charakterze to cudzy dramat można dobrze wykorzystać do własnych celów. Chodzi mi o to:

http://www.weszlo.com/news/3563

Gdyby przeczytać całość to brzmi to inaczej. Leo opowiada, że Wasyl jest jak Schwarzenegger, wszyscy podkreślają jaka to strata, a Ulatowski mówi, że drużynie wyrwano serce itp. Tylko Weszło musi przysrać Beenhakkerowi przy każdej okazji. Skończyły się karpie przed Bożym Narodzeniem? Leo, to stary dziad! Na bank, wszystkie ukradł.

Po pierwsze, metoda iście komunistyczna. Na zasadzie, że wszystko się da zmontować i dopowiedzieć, a oskarżenie kogokolwiek o cokolwiek nie jest żadnym wyzwaniem. Po drugie na współczuciu Wasylowi ktoś chce ukręcić swoje prywatne interesy. Nie wiem właściwie na czym polega niechęć Weszło do Leo, ale na podłoże merytoryczne nie stawiam. Może problemem jest fakt, że selekcjonerem został ktoś z kim nie idzie się napić wódki? Nie wiem. I wreszcie po trzecie. Co miał odpowiedzieć Leo Beenhakker na pytanie o najbliższy mecz? Nieważne. Zanim udzielił odpowiedzi Weszło juz wiedziało, że jest ona błędna. I kto tu jest cyniczny?

Z innej beczki:

Prokuratura masowo zatrzymuje jakichś nieudaczników korupcyjnych. Bardzo dobrze. Nasza liga jest słaba i skorumpowana. Piłkarze nie potrafią przyjąć piłki, nie potrafią minąć obrońcy, który nie potrafi bronić. Nie potrafią celnie strzelić, a jak już ktoś trafi z więcej niż 20 metrów, to śmiało można zakładać, że przez najbliższe 5 lat tego nie powtórzy. Banały? Wszyscy to wiedzą? Tylko w naszej prasie sportowej na taką kupę poświęcają ponad połowę miejsca. Mniej mają lekkoatleci czy wioślarze, którzy odnoszą ostatnio różne sukcesy. Mniej jest o siatkówce i koszykówce, a w tych dyscyplinach wkrótce odbywają się duże imprezy. O wszystkim jest mniej. Wszystkie sporty razem wzięte dostają mniej miejsca niż sama piłka nożna. Na całą stronę trzeba przecież dać zapowiedź meczu Dolcan - Widzew! Mnie właściwie nie interesują inne sporty, ale nie można promować tej chałtury jaką mamy u nas w lidze. To nie jest poważny sport, to najbardziej przepłacani ludzie świata. Nie rozumiem dlaczego Przegląd Sportowy poświęca połowę gazety na piłkę nożną.

Ostatnio w telewizji jakiś dziennikarz stwierdził, że gdyby Lech grał z Brugią tak jak na początku sezonu (a teraz to co mamy?), to by awansował do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Mało tego. Gdyby Wisła, tak jak teraz gra w lidze grała w eliminacjach, to awansowałaby do Ligi Mistrzów. No to idźmy dalej. Gdyby Wisła wygrała 12 spotkań w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, to zagrałaby w finale jako niepokonana drużyna. Na tym zakończmy, bo takie bezsensowne gdybanie nie przystoi poważnym ludziom.

czwartek, 27 sierpnia 2009

Powrót do rzeczywistości

Spędziłem kilka dni w mazurskiej głuszy i polecam to wszystkim. Bez gazet, internetu i telewizji, ze sporadycznie odbieranym telefonem. Cisza i wyciszenie od spraw zawodowych jak i sportowych. Można pograć w siatkówkę i popływać w jeziorze nie interesując się tym całym postępującym cyrkiem.

Przyszedł jednak czas na powrót do szarej i smutnej rzeczywistości. Tematów namnożyło się wiele, ale nie mógł mnie zawieść mój bohater:

http://polskatimes.pl/sport/155727,krotko-i-na-temat,id,t.html

Właściwie komentarz jest zbędny, ale to byłoby zbyt proste. Jeśli chodzi o bicie rekordów, które wyznaczają granicę, to "panna Anita" zapowiada tu i ówdzie, że jako pierwsza kobieta przekroczy 80 metrów. Może rzut młotem kobiet nie jest zbyt popularny. Nie wiem. Może Anita Włodarczyk nie pobiła jakiegoś wyśrubowanego rekordu, ale na litość boską jest mistrzynią i rekordzistką świata. To daje automatyczny szacunek. Zwłaszcza w takim kraju jak Polska. Trochę to dziwne, że gwiazda, ponoć niesamowicie udanych, mistrzostw jest deprecjonowana. Co kraj, to obyczaj.

Tak przy okazji lekkoatletyki. Premier, prezydent i minister sportu zabiegają o to, kto ma wydać śniadanie, kto ma pierwszy uścisnąć rękę i dostać okolicznościowy medal. Zrobić sobie uśmiechnięte zdjęcie i ponapawać się kogo to pokonaliśmy. My? Jaki udział mają w tym politycy? Czytam, że Anita Włodarczyk formę na rekord świata wypracowała pod mostem. Pod mostem! Gdybym był ministrem sportu w kraju, w którym mistrzowie trenują pod mostem, kazałbym się rozstrzelać. Kiedyś czytałem, że Majewski na treningi nosił wiadra z ciepłą wodą, żeby mu kule nie marzły, czy coś takiego. Wstyd, hańba. Politycy na szafot. Nie widzę nic złego gdy prezydent USA gości sportowców, na których państwo wydaje miliardy, ale w naszym wydaniu to zakrawa na gorzko-kwaśną kpinę.

Biegnę przez inne tematy.

Widzew za korupcję ma dostać odszkodowanie. Dobre.

Nasze kluby nie dotrwały w Europie do września, co chyba jest naszym małym rekordem. Tu zgodzę się z redaktorem Zarzecznym, że rekordy są różne. Nie pamiętam nawet kiedy ostatni raz nasz klub lub kadra przystępowały do rzutów karnych, więc końcowy rezultat nie dziwi.

Reprezentacja wciąż wygląda tak samo. Jest Gancarczyk, ale nie widziałem czy rzeczywiście tak zachwycił w lidze. Po dzisiejszym meczu możemy sobie pluć w brodę, że nie może dla nas grać Klukowski.

Po czterech kolejkach ekstraklasy trzech ligowych trenerów straciło pracę. Brawo! Znów rekord!Zagrożonych jest ponoć siedmiu następnych. Wizja i cierpliwość to cnota naszych działaczy. Tylko zastanawiam się dlaczego państwowa spółka łoży na piłkarzy, którzy nie są lepsi od drużyny z Kobylina. Z taką grą chyba Alex Ferguson, by nic nie zrobił i poprosił o nowy zestaw piłkarzy.

Jeszcze wracając do Lecha, jest kilka rzeczy, które nie dają mi spokoju. Jakim cudem trzecia drużyna naszej ligi ma być towarem eksportowym? Kto wpadł na pomysł, że mamy drużynę, która potrafi grać w Europie, a nie radzi sobie w lidze? Kto wymyślił, że Robert Lewandowski jest wart 8 milionów euro? Za 8 milionów poszedł Cisse. Javier Saviola - 5 milionów. Przegapiłem coś?

niedziela, 23 sierpnia 2009

Jezusicku, co za żenada!

Jagiellonia po czterech meczach opuściła strefę spadkową. Sam fakt, że odrobiła 10 punktów i mogła być teraz wiceliderem to budzący szacunek pikuś. Fakt, że mając 0 punktów po czterech kolejkach można opuścić strefę spadkową świadczy o jednym. To jest liga ogórów i kelnerów.

W sześciu meczach padło 7 goli. Nie było meczu, żeby obie drużyny strzeliły. Najładniejsza bramka to samobój. Czeka nas jeszcze hit w Sosnowcu bez udziału publiczności. Proponuję jeszcze nie wpuszczać kamer telewizyjnych i podawać same wyniki. Może ludzie zaczną jeździć na pikniki do lasów i będą dzięki temu zdrowsi.

Ja już się jakiś czas temu wyleczyłem. W telewizji czasem coś zobaczę, ale maniakalne podróżowanie do Łodzi i Warszawy na przeraźliwie nudne i słabe mecze sobie darowałem. Lepiej zaoszczędzić i dwa razy w roku wybrać się na jakąś poważną ligę.

Patrzę na tę ogórkową ligę i się zastanawiam. Co taki Brożek, jeśli rzeczywiście pójdzie do Fulham, może pokazać w Premier League? Przecież jeżeli przez 10 lat przechytrzasz różnego rodzaju Cecoty czy Płotki to nie wiesz czym jest poważny futbol. Jeśli z każdego miejsca w polu karnym jesteś w stanie pokonać Bledzewskiego czy Cabaja, to nie znaczy, że Given i Reina dadzą się pokonać równie łatwo. Przecież Brożek nie ma za sobą poważnej kampanii w europejskich pucharach. Nigdy nie grał w poważnych rozgrywkach wiosną. Raz zaliczył grę w fazie grupowej UEFA. Nie za wiele. Dwa razy został królem strzelców. I co z tego? W Mołdawii też się wyłania króla strzelców.

Takie Fulham to nic wielkiego. Ataku silnego tam nie mają. Tylko czy to nie jest za dużo? Czołowi polscy piłkarze powinni grać w takich ligach jak Grecja, Belgia, Portugalia, Holandia, Turcja, Ukraina, Austria, Cypr, Rumunia. Kozacy mogą jeszcze grać w Rosji, Francji i Niemczech, ale to już wyjątki. Na najlepsze ligi nasi piłkarze są za krótcy. Wszyscy kopacze marzą o Premier League i niech to zostanie w sferze marzeń.

Wyjątkiem może być Błażej "Jest na tyle kiepski, że pewnie nie załapie się nawet na ławkę rezerwowych."* Augustyn. Awizowany skład Catanii na dzisiejszy mecz: Andujar - Sardo, Silvestre, Augustyn, Capuano - Biaganti, Carboni, Delvecchio - Martinez, Morimoto, Mascara. Grał dużo w sparingach, wywalczył miejsce w składzie i będzie grał. Na Legię był za słaby. Ktoś się grubo pomylił. Albo Jan Urban albo Gianluca Atzori. Póki co stawiam na Jaśka, ale zobaczymy.

* cytat by weszlo.com

czwartek, 20 sierpnia 2009

Zarzeczny jak Michnik, czyli czym jest news

Redaktor Zarzeczny tłumaczy nam co to jest news.

http://www.futbolnews.pl/informacje/futbol-news/art,58,pawel-zarzeczny-co-to-jest-news-.html

Afera Rywina ruszyła Polską. Obaliła rząd itp. A Marian z betoniarki? A Borek w Śląsku? A pozer Lato nagrywany z kieszeni? A Dariusz "nic nie powiem, bo nie mogę" W.dowczyk? To jest wszystko kupa! To nie jest news na miarę Rywina. Znaczy się gdyby po spowiedzi Mariana odebrali nam Euro (i zorganizowali Węgrzy z Rumunią -> http://www.sports.pl/Pilka-nozna/Euro-2012-na-Wegrzech-,artykul,55970,1,482.html) to wtedy byłby to news. Pisanie bzdur wyssanych z palca to nie jest news!

Z jednym się zgodzę. Na to nie odważyłby się nikt inny. I Bogu dzięki!

Tok rozumowania felietonisty Zarzecznego zbija mnie z tropu. Skoro w tytule jest news to trzeba coś podać jako nowość. Jednak nie chodzi o to, żeby nowość podać jako pierwszy, bo internet jest szybszy od coileśtamdnika tylko chodzi o to, żeby było odważnie, że nie jest to wtedy nowość, więc trzeba zmyślać, żeby to była nowość, a zarazem odważne, bo skoro nic się nie dzieje, to trzeba zmyślać... ufff. Dobrze zrozumiałem?

PS. Poniedziałkowy FN już lekko poklepałem po plecach, a przypomniało mi się właśnie, że z radością odebrałem fakt, że redaktor Stanowski zrezygnował z umieszczania ŁKS w odwróconej tabeli. Dobrze, bo pomysł fajny, trochę się w nim gmatwam, ale dobry. Wiele osób uzna to za nowatorski pomysł. Obecność ŁKS tylko potęgowała bałagan w tabeli. Dobrze. Mogliby to jeszcze połączyć z klasyfikacją sędziów. Zrobić jakąś punktację za błędy i kto ma mniej punktów na koniec sezonu dostanie od redaktora Zarzecznego złoty gwizdek. Za to mogliby przestać sami pisać listy do redakcji. Jak już muszą, to niech robią to lepiej, bo nie są wiarygodni nic a nic.

środa, 19 sierpnia 2009

A po nocy przyszedł dzień

Poniedziałkowy FN miałem w rękach przez 5 minut. Niedługo blog zakończy swój żywot, bo nie ma sensu krytykować czegoś czego się nie widzi. Muszę jednak przyznać, że ostatni numer to najlepszy numer jaki im wyszedł. Zrobiony w 90% przez dwóch dziennikarzy. Jeden to Lebiedziński (ten od Ligi Mistrzów dziennikarzy), a drugiego nie pamiętam, ale jego nazwisko niewiele mi mówiło. Nieważne. Dwie osoby zrobiły lepszy numer niż wszystkie poprzednie razem wzięte. To już chyba o czymś świadczy. Zarzeczny został zepchnięty do jakiegoś słabego opisu meczu, a tak pobieżnie poziom poszedł w górę. Nie miałem czasu się wczytać, ale wyglądało to nieźle. Tylko czy po dniu znów nie nastanie noc?

czwartek, 13 sierpnia 2009

Urojenia o Euro2012

Sprawdził się przewidywany scenariusz. Z Pawłem Zarzecznym nie chce już rozmawiać NIKT. Hitem nowego numeru Futbol News jest Marian z budowy i tajemnicze źródło z UEFA, którzy odbierają nam Euro2012. Jak na mój gust to są to alternatywne osobości redaktora Zarzecznego. W UEFA nikt poważny nie porozmawia z Zarzecznym na temat odbierania Euro. Może mieć szerokie znajomości, ale tylko między Bugiem a Odrą. Wątpie zaś, by Zarzecznemu chciało się jechać na stadion, by porozmawiać z Marianem. Słowa robotnika można spokojnie zmyślić. Gorzej tylko jeśli jakiś Marian jest kierowcą na budowie i będzie się musiał tłumaczyć.

W ten oto sposób, kiedy myślałem, że dno zostało osiągnięte. Redaktor Zarzeczny i jego gazetka wbili się w dno i zaczęli drążyć głębiej i głębiej. Fatalny szmatławiec próbuje stworzyć nową półkę na rynku prasy: Megagówno. Fakt czy Super Express można przy FN zaliczyć do literatury naukowej.

Żałość, chłopcy, żałość.

PS nowego numeru FN nie kupiłem. Do trzech razy sztuka. Nie dowiedziałem się niczego i szkoda mi pieniędzy. Konfabulacje i urojenia cierpiących na żółćaczkę megalomanów nie są interesującą sprawą.

poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Miejsce w szyku

Potwierdzają się przypuszczenia, że za konfabulacje dostaje się po głowie. Najpierw Mati Borek się oburzył, potem Grzesiu Lato się oburzył i mamy problem. Teraz oburza się Paweł Zarzeczny, że on prywatnie nie rozmawia i zawsze robi artykuł albo wywiad. To teraz już sobie w ogóle nie porozmawia z nikim, bo nikt o zdrowych zmysłach nie zacznie mu się prywatnie zwierzać, a nawet nie usiądzie koło niego na korytarzu. Zarzeczny brak merytorycznej wiedzy przysłaniał zawsze prostackim, ale ciętym piórem oraz, bądź co bądź, znajomościami. Z samym prostactwem daleko nie zajdzie. Jak będzie teraz jakiś wywiad to miałki i o niczym, jak ten z Wdowczykiem.

Zarzeczny wymienia tych, którzy równie heroicznie jak on pracują w zawodzie: Fakt, Super Express, The Sun i TVN24. Czyli wzorem są trzy brukowe szmatławce o wartości papieru toaletowego i dziwna, pseudoinformacyjna telewizja polityczna. Przynajmniej wiemy czego się spodziewać. Wkrótce będzie jak w The Sun (Tylko u nas, dziewczyna piłkarza pobita w nocnym klubie), Fakcie (Przegląd wąsów polskiej piłki), Super Expressie (Schumacher leci w kosmos) i TVN24. W telewizji tej na ogół jakaś dziennikarka o bladym pojęciu magluje Wójcika albo Tomaszewskiego. Często przewija się też Zarzeczny. Generalnie to już jest podobnie, a teraz tylko mam pewność, że tak zostanie. Szkoda.

Kto nie skacze ten konkurent

Generalnie czwartkowe numery są krótkie i słabe. Jeżeli ktoś nie stawia u buka dostaje krótką broszurkę autorstwa Pawła Zarzecznego, który zajmuje się jakimiś przepychankami Lato-Boniek, liczeniem wieku dzieci i wnuków Adama Olkowicza, opierając się przy tym na jakichś komunistycznych niedomówieniach na temat tego człowieka. Właściwie coś w stylu tego marnego artykułu o Leo z numeru 1. Domniemania, konfabulacje, taki styl pisania spoconego pana w rozchełstanej koszuli.

Dziś jednak poniedziałek i na horyzoncie nowy dzień, nowy tydzień, nowy Futbol News. Z niego możemy się dowiedzieć jak wspaniałą gazetę mamy w ręku. Nie umyłeś rąk? Nie zasługujesz na trzymanie tak fantastycznego tytułu.

Otóż w listach do redakcji przyszły same pochwały, ochy, achy i propozycje matrymonialne dla dziennikarzy. Wszelka krytyka - konkurencja. Złe opinie - konkurencja. Ten blog - konkurencja. Inne blogi - konkurencja. Nawet na portalu Goldenline wytknięto krytykowi od razu - konkurencja. Jeżeli ziewnąłeś podczas czytania Futbol News to znaczy, że pracujesz dla konkurencji! Akurat zgodzę się, że konkurenci mogli mieć obawy dotyczące nowego tytułu, ale w większości redakcji tydzień temu, po przejrzeniu pierwszego numeru zapewne posłano po tort i szampana.

Czytelnicy nie zauważyli błędów, a jak zauważyli to są z konkurencji. Podobno nawet część dziennikarzy Przeglądu i Piłki Nożnej pozatrudniała się w drukarniach, żeby fabrykować błędy, podmieniać fotki i pisać zmyślone cytaty. Gdyby nie konkurencja to nie mówionoby polski Kicker tylko o Kickerze niemiecki Futbol News. Gazeta perfekcyjna na tyle, że nawet nie zauważyłem kiedy zostałem zatrudniony przez Wyborczą i stałem się konkurencją. Wszystko w imię wielkości Zarzecznych, Kmiecików i Górskich, którzy po wrzuceniu fotek do felietonów mają problem z popularnością nawet we własnych domach. Podobno wzajemnie proszą się o autografy, bo tak są oszołomieni warsztatem dziennikarskim swoich kolegów.

Koniec szydery. Na poważnie jedno zdanie: Trzeba być idiotą, żeby nie przyjmować krytyki i nie wyciągać z niej wniosków.

Podpisano: Konkurencja

piątek, 7 sierpnia 2009

Czy twój klub ma licencję?

Licencja ŁKS to temat na cały kraj. Dziennikarze, trenerzy, piłkarze, działacze, poltycy. Nad licencją GKS Jastrzębie pochyliło się kilka osób. Im niżej tym większy burdel i tym mniejsze zainteresowanie.

Dzisiejszy Przegląd ujawnia, że 30 klubów I i II ligi może stracić licencję. Za co? Wiszą pieniądze PZPN. Można wisieć zawodnikom (Ruch), można innym klubom (Polonia Bytom), można prowadzić jakąś dziwną fuzję sponsorsko właścicielską (Odra W.), ale warunek jest jeden. Trzeba być hanysem. Ślązoki się trzymaja razem jak węgiel hałdy. Rudolf Bugdoł i Antek Piechniczek mają swoje zadanie i to jest nie dać udupić swoich klubów. Są jak dupa od srania. Śmierdzi? Śmierdzi, ale zadanie wykonane.

Jeżeli 31. sierpnia PZPN poważnie udupi 30 klubów, podpisze na siebie wyrok. Tego im nie daruje nikt. Jednak jeżeli rządzą ćwierćmózg i półmózg to z tego się całość nie uzbiera. PZPN sprawnie dba o swoje finanse (znaczy się oni myślą, że sprawnie) i nie da się oszukiwać. Poszło o ryczałt za sędziów. PZPN podobno stracił około 2,2 miliona. - Mogliśmy to wydać na szkolenie młodzieży - mówi Kazik Greń.

A więc Kaziu tak. Ile z tych 100 milionów ze Sportfive wydacie na szkolenie młozieży? Nic, bo na szkolenie młodzieży rocznie wydajecie mniej niż na pensje prezesa miesięcznie. Jednak jak zapytasz od drugiej strony. Czy nie lepiej było zwiększyć wydatki na szkolenie młodzieży, to odpowiedź jest: nie, nie na piłkę młodzieżową wydajemy już dużo. Jak im nie zapłacisz to wycierają sobie gębę dzieciakami, żeby lepiej w mediach wyszło.

Ciekawe czy jak wyrzucą 30 zespołów to będzie miał im kto grać wtedy w tych ligach, które już rozpoczęły rozgrywki. 31. sierpnia będą już po VI kolejce.

Wiem, ale nie powiem

Reklama: Dariusz Wdowczyk przerywa milczenie

Wywiad: Dariusz Wdowczyk przerywa milczenie, po to, żeby powiedzieć, że milczenia przerwać nie może. Generalnie wywiad prowadzony w takim tonie, że dobrze, iż rozmowa była prowadzona przez telefon, bo w innym wypadku mogłoby zaiskrzyć między Darkiem Wdowczykiem (zwanym także W.), a Pawłem Zarzecznym.

Obok wywiadu ramka: Paweł Zarzeczny płacze jak to tym sprzedawczykom i kupcom jest źle. Prokuratura bezmyślnie nie wsparła polskiego handlu i dała tym, po których został jedynie alfabet inicjałów i korupcyjny smród różne zakazy. Zakazy opowiadania o śledztwie, zakazy trenowania klubów. Biedny Wdowczyk powinien być przyjmowany z honorami i dostać jeszcze w nagrodę posadę selekcjonera (wszak to dwukrotny mistrz Polski). Wszystko przy prezesurze Ryśka Forbricha, bo ten przecież wykazał się świetną organizacją rozgrywek zamiast biura mając kible na przydrożnych stacjach benzynowych. A, tfu...

Polska piłka była przaśna i obskurna, ale niektórzy dziennikarze do niej pasowali, a gdyby u nas zrobić profesjonalizm, to by się w nim pogubili.

czwartek, 6 sierpnia 2009

Artykuł z tajniaka

Będzie jak w Memento, czyli od tyłu:

PZPN wydał oświadczenie prostujące: http://www.pzpn.pl/?inf=16347

Wcześniej Futbol News opublikował artykuł jak to Lato się przechwala co to nie on. Z Mielca na salony, wszystkich w trąbke zrobi. Ma chłopak rację, bo głupi jest niemiłosiernie, ale tych mądrzejszych rozstawia po kątach. On na Bońka ma haki, Boniek na niego i się będą na tych hakach wieszać. Tłuszcza klaszcze.

A zaczęło się od tego, że Paweł Zarzeczny poszedł zwiedzić nową siedzibę i wypić kawę w PZPN. Gdyby w polskiej piłce dziennikarze pisali wszystko co usłyszeli w prywatnych rozmowach (zgaduje, że nie zawsze przy kawie) rozpętałoby się piekło. Chociaż nie do końca. Po trzech (nie zawsze) kawach nikt nie usiadłby koło dziennikarza w autobusie o prywatnej rozmowie nie wspominając.Wywiad? Autoryzacja i po kłopocie.

I w taką stronę zmierza FN. Konfabulacje, rzeczy pisane z kieszeni, zmyślone wywiady (Borek). Będzie im ciężko wkrótce porozmawiać z kimkolwiek kto nie pracuje u nich w redakcji i nie nazywa się Tomasz Hajto lub Marcin Adamski. Etyka (w Futbol News potrzebują leksykonu do tego słowa) nie pozwala na takie prowokacje. Dobro naszej piłki? Zrobiono z megalomana Grzesia prezesa i teraz dziennikarze mają życie. Mogą się rozpisywać jak to Boniek się kłóci z Grzesiem i na odwrót. Dobro naszej piłki nie ma z tym nic wspólnego. Ciemny lud kupuje, bo lubi kłótnie. Ciemne dziennikarstwo sprzedaje, bo to łatwa praca. Merytoryka, poziom, etyka, wartości i ciężka praca? Nie u nas! W tym czasie młodzi chłopcy trenują na kartoflisku z podpitym trenerem, który dostaje 200 zł więc ma tę fuchę w dupie. Tam jest dobro naszej piłki, ale dziennikarzom niewygodnie na klepiskach się robi reportaże. Na kawie u prezesa, o to już coś innego.

Tabela prawdę ci powie

Na zakończenie debiutanckiego numeru Futbol News została pewna ciekawostka. Krzysztof Stanowski przygotował jedyną, prawdziwą tabelę naszej ligi. Pomysł jest fajny, bo pokazuje kto najbardziej zyskał, a kto stracił na pomyłkach sędziów. Tylko, że teraz tak: Robert Lewandowski ma większe sznase wykorzystać sytuację sam na sam przeciwko Bledzewskiemu niż Tomek Moskal przeciwko Kasprzikowi. Tego tabela nie uzwzględnia, ale i tak bawi się w ułamkowość. Np. niepodyktowany karny to 0,75 bramki. Tabela szybko zacznie wyglądać śmiesznie i ciekawe czy sam autor się w niej nie pogubi. Życzę powodzenia. Póki co błędów u sędziów nie było.

Najciekawszy jest fakt, że w tabeli nie ma Cracovii, ale jest ŁKS. To pokłosie tego, że zgodnie ze stanem sportowym Cracovia spadła, a ŁKS nie. Rozumiem, ze taki bunt ma jakieś logiczne podłoże, ale za co w takim razie 3 punkty dostał Śląsk Wrocław? Z kim grał Śląsk Wrocław w 1. kolejce Ekstraklasy? Z Cracovią! W której lidze, zdaniem redaktora Stanowskiego gra Cracovia? W 1.lidze. To jakim cudem ze zwycięstwo nad drużyną z niższej ligi dostaje się 3 punkty? Brak tu konsekwencji.

Jeśli chodzi o pierwszy numer Futbol News to by było na tyle. Chociaż było jeszcze polecanie klubu gejowskiego w Nottingham Radkowi Majewskiemu czy dziewczyna robiąca fotki z tekturowymi makietami Chelsea i dziwny rymowany felieton Zibiego Bońka.

Generalnie niezły kosmos.

środa, 5 sierpnia 2009

Jak Real, jak Levadia, jak Wisła...

Rafał Lebiedziński zapewniał, że Futbol News to będzie dziennikarska Liga Mistrzów. Dowód? http://www.magazynfutbol.pl/wideo/futbol-news-tv/video,8,koniec-z-nuda.html

Pytanie 1. Kim u licha jest Rafał Lebiedziński? Nie znam gościa, ale on mnie zapewnia, że będzie dziennikarska Liga Mistrzów. Gdzie? W kraju gdzie mamy tylko dziennikarską okręgówkę na pustyni beztalencia? Dziennikarzem sportowym może zostać każdy z dobrą znajomością pisowni naszego ojczystego, czytania po angielsku i solidną znajomością jakiejś dyscypliny sportowej.

Pan Rafał pod filmikiem zapewnia nas, że jest specjalistą od futbolu zagranicznego. Zobaczmy. Jego tekst o Leo? Zlepek insynuacji, jakieś półstwierdzenia, wszystko niejasne. Dowiadujemy się, że wyleciał z meksykańskiego klubu, który pod jego wodzą grał najlepiej w historii, ale Leo promował swoich graczy. Promował? Ściągnął duet dwóch skutecznych napastników, zamiast grać ulubieńcami prezesa. Ten artykuł sam sobie przeczy, jest niespójny i śmieszny.

Ratowała go tylko jakaś dziwna, tajemnicza rozmowa o bramkarzu do Feyenoordu, ale po tym jak Mateusz Borek ujawnił, że wywiad z nim został zmyślony to ogólnie mam problem z uwierzeniem w cokolwiek.

Pan Lebiedziński zapewnił nas, że będzie dużo materiałów ekskluzywnych, a po czasie dodał: "To co możemy spotkać w najlepszych dziennikach zachodnich będzie też u nas." No to ekskluzywnie. Liga Mistrzów dziennikarzy czy banda tłumaczy? Miały być od pierwszego numeru wywiady z trenerami, graczami i prezesami z najwyższej półki. Jest pół wywiadu z Leonardo. Pół, bo drugie pół strony zajmuje zdjęcie. Tak jest na każdej stronie.

Liga Mistrzów? Poszliście jak Wisła chłopaki...

wtorek, 4 sierpnia 2009

Tomek Hajto i idealny prezes

- Apeluję - Lato, odejdź! Podaj się do dymisji! Jesteś śmiesznym prezesem, który nic nie może! Jesteś zniewagą dla tego stanowiska. Co to za prezes, za którego inni muszą listy pisać? Co to za prezes, który nie zna żadnego języka? Co to za prezes, który nigdy nie kierował żadną firmą? Boniek powiedział: "masz rower, to pedałuj". A ja mówię: "Masz kostkę rubika i ułóż". Jednej ścianki on nie ułoży, rozumiecie? Jednej ścianki! - wścieka się Hajto, oczywiście na łamach Futbol News.



Oto Erik Akkersdijk mistrz kostki rubika. Tomaszu Hajto odnajdź go, przywieź i zrób prezesem PZPN. Będzie spektakularny. Co to do licha, za kryterium, ta kostka rubika? Rozumiem całą wypowiedź oprócz końcówki. Co ma kostka rubika do bycia prezesem PZPN.

W liceum miałem kolegę, który namiętnie bawił się tą kostką. Pod ławką na lekcjach, na przerwach, w autokarze na wycieczkach. Wszędzie! Spotykam go po latach, a on, dureń, stoi z tą kostką i nic innego mu nie zostało. Marna robota po marnych studiach i tylko miłość do kostki rubika. Mądry specjalnie nie był, znaczy się z matematyki bystrzacha, ale tak poza tym to zwykła ciamajda. Na prezesa PZPN jednak dla Tomka jak znalazł!

PS. Dodam tylko, dla sprawiedliwości, że ŁKS na grę w Ekstraklasie zasłużył i tam jest jego miejsce.

Ostrowiec tańczy, KSZO w Ekstraklasie!

Może Futbol News nie zbiera pochlebnych recenzji po inauguracyjnym numerze, ale z pewnością jest miejsce gdzie powstanie nowej gazety fetują na całego. To Ostrowiec Świętokrzyski, siedziba klubu KSZO.

"Jeszcze w maju te zespoły dzieliły dwie klasy rozgrywkowe - Górnik grał w ekstraklasie, a KSZO - w pierwszej lidze. Ostrowiec awansował, a Zabrze odbywa karę degradacji"

Awans z I ligi daje miejsce w ekstraklasie. No i w ten sposób mamy nowego beniaminka! KSZO Ostrowiec musi jeszcze tylko zostać uwzględnione w jedynej sprawiedliwej tabeli Krzysztofa Stanowskiego (Ta tabela jeszcze do czwartku dostanie swój własny wpis). Całkiem miły krótki tekst przywrócił piłkarską elitę do Ostrowca. W Ostrowcu mogli nawet zgłupieć, bo poszli na stadion w poniedziałek, a tam Górnik Zabrze! Podobno rada miasta Ostrowca już zastanawia się nad zwiększeniem dotacji na klub, który niespodziewanie szybko znalazł się w ekstraklasie.

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Zbrodnia i kara

Dziennikarstwo generuje pewien puryzm jezykowy. Sam jako były student polonistyki, której nie skończyłem, uważam, że gazety to ostatnie miejsce gdzie językowe błędy mogą znaleźć miejsce. W "Futbol News" dziś czytam wywiad z Mateuszem Borkiem i czytam: "Wysadzą mnie od razu jak się to ukarze". Co autor miał na myśli:

1.Zostanie wysadzony z autokaru po tym jak to się samobiczuje?

2.Zdetonuje się koło niego zamachowiec po tym jak to dokona autochłosty?

3.Czego Word nie podkreśli tego dziennikarz się nie powstydzi.

Nie wiem jak pracuje się w gazetach, ale to zakrawa na kpinę. Nie mają pewnie koretky, skoro robią gazetę w 5-6 osób. Pewnie jakiś pomocnik, herbaciarz albo inna popierdółka zajmuje się przepisywaniem nagrań, ale do cięzkiego wała czy takim dziennikarzom jak Paweł Zarzeczny i Jacek Kmiecik nie wstyd firmować tego gniota swoim nazwiskiem. Kmiecik jest naczelnym, Zarzeczny raczej się nikogo nie słucha. To jeżeli oni nie kontrolują tego, to młodsi będą? Inna rzecz, że im ktoś młodszy w tej gazecie tym lepiej pisze.

Jednak generalnie miał być polski kicker wyszedł gniot jakich mało. Póki co jedyny plus to jakaś powiększona edycja Przeglądu, ale nie miałem jeszcze czasu zobaczyć czy ilość przeszła w jakość. Przegląd mnie zawsze drażn ił jako informacyjny biuletyn, kompletnie nie nawiązujący ze mną dyskusji i polemiki. Dowiedz się kto ma kontuzję, kto nie zagra, a kto będzie przesunięty na lew... (zieeeew). Idę spać! Jeżeli Futbol News z założenia miał być biuletynem krzykaczy, megalomanów i ludzi nieznoszących krytyki to gratuluję. Udało się, ale mi to jakoś nie weszło. Poświęcę jednak 3 złote tygodniowo i was wypunktuje z każdym numerem.

Niecodzienny dziennik

Dziś do kiosków trafił Futbol News. weszlo.com bardzo lubi wytykać wszelkie błędy innym dziennikarzom, zwłaszcza tym z "Przeglądu Sportowego". Nigdy jednak nie zabrali się za tych z Magazynu Futbol. Dziś bezkompromisowi szydercy dostali do ręki pierwszy numer nowego magazynu piłkarskiego i co? Cisza! Czy to oznacza, że jest idealny? Nic bardziej mylnego.

Postaram się do czwartku omówić wszystkie niedoskonałości i śmieszności tego dziennika, który dziennikiem de facto nie jest. Wychodzi wszak co 3-4 dni. Jest więc cotrzy-czterodnikiem lub półtygodnikiem. Do wyboru. Dziś pierwszy fajerwerk z nowego tytułu, który zakasował rynek:

Kasia Boruc: Nie zniżę się do poziomu męża

Rzeczywiście na okładce Katarzyna Boruc. Zdjęcie z gali gdy odbiera nagrodę dla swojego brata. Artur całkiem niedawno był na jej ślubie. Siostra Artura Boruca opowiada o swoich problemach rodzinnych? Też pomyślałem, że bliżej bruku w sportowej Polsce nikt jeszcze nie był. To jednak wpadka fotoedytora, który był zbyt leniwy, żeby sprawdzić czy to siostra czy jednak żona. Już na okładce mamy więc solidną wpadkę. Hohoho, ale by było gdyby coś takiego zrobiła Wyborcza albo Przegląd. Szydera na całego na najbliższe 3 dni. Może i Grembocki, by się załapał na jakiś dowcip.

Słowem wstępu

Jeżeli tu trafiłeś i nie interesujesz się przaśną, polską piłką ubabraną błotem aż po szyję to dalej nie czytaj. Zamknij okno i więcej tu nie wracaj. Tak będzie dla ciebie lepiej. Jeżeli zaś tu jesteś, znasz portal weszło.com i zadajesz sobie pytanie dlaczego niektórzy są nietykalni, dlaczego niektóre tematy są tam przemilczane to zapraszam. Żeby nie było, nie jestem wrogiem gazety Futbol News, tym bardziej trzymającego poziom Magazynu Futbol. Nie mam nic do tych piłkarzy, którzy tu zostaną obsmarowani. Uważam jednak, że jeżeli ktoś anonimowo zajął się pluciem na osoby związane z naszą piłką to powinien to zgodnie ze swoim sztandarem robić bezkompromisowo i bez ogródek. Z czasem jednak okazało się, że zamiast kozaków mamy internetowych śmiesznych napinaczy, którzy z solidną zajadłością bronią siebie i swoich kumpli. Jeżeli chcesz się dowiedzieć kto jest autorem tego portalu to tu się tego nie dowiesz. Dla sprawiedliwości należy zwyczajnie wyrównać obraz marności polskiego futbolu o kilku dziennikarzy, trenerów i piłkarzy... Bo mnie to wszystko do tej pory jakoś nie weszło...